Wpisy archiwalne w kategorii

~ w towarzystwie

Dystans całkowity:7122.32 km (w terenie 963.78 km; 13.53%)
Czas w ruchu:373:35
Średnia prędkość:19.45 km/h
Maksymalna prędkość:59.20 km/h
Suma podjazdów:1200 m
Maks. tętno maksymalne:196 (100 %)
Maks. tętno średnie:168 (85 %)
Suma kalorii:44914 kcal
Liczba aktywności:155
Średnio na aktywność:48.12 km i 2h 25m
Więcej statystyk

Powrót do Tyńca

Wtorek, 14 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Powrót ze świątecznego wypoczynku do Wrocławia i Tyńca. Wyjazd, po tysiąckrotnych zmianach planu, o 16. Na początek runda honorowa wokół miasta (dworzec - Leszczyńska - Bydgoska - Szczytnicka - Pątnowska - Spokojna - "ptasie ulice" - Sikorskiego) z Damianem i Wojtkiem. Dalej, od Bartoszowa do Strzeganowic standardową trasą, a od Strzeganowic terenem przez Biskupice Podgórne i obok LG Electronics.

Lubin

Poniedziałek, 13 kwietnia 2009 · Komentarze(3)
Wycieczka do Lubina z Damianem. Spokojna, zgodnie z planem. Żadnego przekraczania 120 uderzeń na minutę. No, może prawie żadnego, nie licząc incydentu w Pieszkowie. Damian wie o co chodzi. Osobnik, który ośmielił się mnie perfidnie wyprzedzać też.

Wyjazd punkt 15 z krzyżówki Żołnierskiej z Lotniczą. Chwila i jesteśmy już za miastem. Dalej klasycznie, przez Bobrów, Rzeszotary, Dobrzejów, Raszówkę, Raszową, Pieszków i Osiek. Leśna droga (pożarowa "11") po zimie wygląda jak by nieco lepiej. Od Przylesia objeżdżamy pół miasta, cały czas po ścieżkach rowerowych. Jedna z nielicznych przewag górniczego osiedla. Koło Parku Wrocławskiego mijamy nową galerię. Wcale nie taka ładna, jak na projektach. Niedługo otwarcie. Ludzie chwile się pocieszą, a za piętnaście lat będą płakać, że mają w centrum architektoniczny koszmar. W pobliżu obwodnicy miłe zaskoczenie. Na Paderewskiego na światłach nowy przejazd rowerowy. A wzdłuż Szkolnej zupełnie nowa ścieżka. W potrzebnym miejscu. Zaliczamy rundkę koło "wieloryba". Nie widzę sensu kończenia tam niemal wszelkich lubińskich wyścigów. Koło parku stoi już nowy dworzec PKS. Prowizoryczny, bo stary - na zdjęciu poniżej sprzed roku - już sprzedano pod galerię. Tak jak wszystkie w okolicy, poza legnickim. A nowy powstanie wraz z nową stacją kolejową. Czyli nieprędko.

Na Niepodległości pełno pieszych na ścieżce. Przed wyjazdem do Legnicy zajeżdżamy jeszcze na stację paliw. Od Raszowej wracamy przez Małą Raszową i Miłogostowice. Dalej tak, jak przyjechaliśmy.

Na Chojnowskiej rozjazd. Damian do domu, ja na kółeczko do lasku. Spotykam Marka i jego kumpli, zamieniamy parę słów. Po kilku minutach wracam Złotoryjską do domu. Szybko zmieniam plany - odbijam w Rataja na mały zwiad parku. Słusznie - koło fontann dostrzegam wtajemniczonego. SPD, niebieska nieklubowa koszulka, rower bodaj jakiś Trek. Jak na nasz park ewenement normalnie. Sprowokowałem, podjął wyzwanie. Miałem jegomościa na ogonie do kortów koło Ogrodowej. Albo stchórzył, albo zwyczajnie pojechał w swoją stronę, bo dochodziła już ósma. Wróciłem przez park do domu. Przedostatni dzień w rodzinnych stronach w zasadzie zakończony.

Pozdrawiam fanklub ;)

Nieudany wypad z Wojtkiem

Sobota, 11 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Po załatwieniu sprawy ze święconką, o 11:00 umówiłem się z Wojtkiem na pl. Słowiańskim. Celem miały być podjazd i zjazd w wioskach Bogaczów i Stanisławów (PK Chełmy), a wyjazd miała poprzedzić rozgrzewka w Lasku Złotoryjskim. Pech chciał, że w lasku zgubiłem gdzieś kompana. Po bezskutecznych poszukiwaniach ruszyłem więc w miasto. Pojechałem na Poznańską porozmawiać chwilę i złożyć życzenia na święta znajomemu z MPK, następnie zaś wróciłem na 3-4 kółeczka do lasku. Znowu trochę narodu jeździło. Właściwie jedni jeździli, a inni jak np. Marek z ziomkami budowali nową hopę ;P Bonusowe kilka km zafundowała mi jeszcze rodzina - wysłano mnie do kiosku. Nie chciało mi się przebierać, pojechałem więc rowerem na Horyzontalną, przy okazji przejeżdżając po pasach na Rzeczypospolitej na czerwonym tuż za radiowozem Straży Miejskiej ;D Na ścieżce mijałem się z kimś w zielonym kasku i stroju kolarskim - egzotyka, bo w Legnicy "umundurowany" niezawodnik to jeszcze rzadkość. A, prawdopodobnie, to jeszcze nie koniec jazdy na dziś...

Świąteczny powrót

Czwartek, 9 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Powrót do Legnicy na święta, czyli Tyniec - Legnica standardem. W Taczalinie sms do Damiana. Ustawka na starej pętli przy Koskowickiej, skąd pojechaliśmy przez Piłsudskiego i Fabryczną do parku i Lasku Złotoryjskiego. Na stromym zjeździe z lasku na Janowską zapomniałem, że jadę z nie tak znowu lekkim plecakiem. Przypomniałem sobie, gdy zarobiłem nim w tył kasku ^^

15:20 - ~18:50

Objazd trasy BM Wrocław

Sobota, 4 kwietnia 2009 · Komentarze(1)
Wyjazd za piętnaście dziewiąta rano. Dojazd 24 km przez CH Bielany Wrocławskie, Klecinę, Wyścigową, Ślężną, Pułaskiego, pl. Społeczny, Wyszyńskiego, Kromera i Krzywoustego na Psie Pole. Przybyłem punktualnie na zbiórkę o 10 pod miejscowym Lidl'em, skąd z Wojtkiem, Olkiem i przez pierwszych kilkanaście km z prezesem Darkiem ruszyliśmy na objazd wrocławskiej edycji Bike Maraton. Dystans MEGA, 59 km.

Podsumowując - to nie kolarstwo górskie, to kolarstwo polne. Jazda wśród pól, przez pola i... teren budowy obwodnicy Wrocławia. Pierwszy podjazd po 20 km, niedaleko niego drugi i... tyle. Tylko trochę ciekawiej prezentują się zjazdy. Jedyną "atrakcją" trasy może być, o ile mocniej popada, błoto. Szczególnie w 2-3 rozjeżdżonych przez traktory gliniastych wąwozach. Inaczej - będzie po prostu szybko.

Powrót przez Sobieskiego, Kromera, Wyszyńskiego, pl.Dominikański, Wzgórze Partyzantów, Skargi do dworca głównego PKP (uzupełnienie bidonu), dalej zaś do Ślężnej i tą samą drogą, co wcześniej do Tyńca, dokąd dobiłem o 14:40.

Wiosna skończyła się szybko. Dziś mamy już lato - i oby tak do października!

Zgrupowanie, dzień 3.

Niedziela, 29 marca 2009 · Komentarze(0)
Chociaż nie wystartowaliśmy w Brzegu, ostatni dzień zgrupowania i tak upłynął pod znakiem XC. Po 11:00 pojechaliśmy do Zachełmia, gdzie przez prawie 1,5 godziny krążyliśmy po pętli składającej się w jednej połowie z mocnego asfaltowego podjazdu, a w drugiej ze średnio technicznego zjazdu. Tu wyłaziły nieco moje braki w technice (generalnie za mało wprawy w zjeżdżaniu po "telewizorach"), choć wcale mnie to nie zniechęcało (wręcz przeciwnie - widać braki = widać, co trzeba szlifować). Udało mi się zrobić 7 pełnych kółek, choć generalnie normą było 10. Po treningu przyszedł czas na czyszczenie rowerów, obiad, wykwaterowanie i wyjazd.

Trzy dni z życiorysu nie wiadomo, kiedy minęły... :) Przyjemne trzy dni - od kiedy wyjechałem z Legnicy w ogóle doskwierał mi brak górzystych dróg, i pożyteczne trzy dni - udało mi się spostrzec kilka aspektów mojego stylu jazdy, nad którymi muszę jeszcze mniej lub więcej popracować.

Zgrupowanie, dzień 2.

Sobota, 28 marca 2009 · Komentarze(1)
Sobotnie treningi rozpoczęliśmy około 11 od dość długiej rozgrzewki - biegów dookoła Przesieki (Przesieka - Podgórzyn - Przesieka). Prawie dwugodzinne kółeczka dały się we znaki znakomitej większości z nas. Mnie też - właściwie zamiast biegać, zrobiłem marszobieg na dwa okrążenia. Po trzynastej natomiast było zdecydowanie przyjemniej - trening wytrzymałościowy, czyli męczenie podjazdu od kościoła w Sosnówce do brązowej tablicy miejscowości "Karpacz" (na szczycie w... Borowicach), zjazd i tak w kołko do 15:00. Zrobiłem jedną pętlę po wczorajszej trasie i trzy takie podjazdy/zjazdy, czyli tyle, ile większość z nas. Rekordziście udało się zrobić 7 takich podjazdów, z kolei byli i tacy, którym bieganie najwyraźniej odebrało ochotę.

Po obiedzie, podobnie jak wczoraj regeneracja, którą tym razem urozmaicił spacerek. O 18:00 wybraliśmy się na spacer w kierunku Odrodzenia i Dwóch Mostów. Około dwa kilometry od Kalińca dookoła zalegał jeszcze śnieg. Po kolacji natomiast omówiliśmy plan treningów i startów na nowy sezon oraz - co najciekawsze - poznaliśmy nową zawodniczkę Votum Team'u :-)

Z racji ładnej pogody, jaka towarzyszyła nam od południa do zmroku i podobnych prognoz na niedzielę, zrezygnowaliśmy z planu awaryjnego w postaci startu w XC w Brzegu. Plan był taki by startować, jeżeli w Przesiece nie byłoby warunków do rowerowania i trening ograniczylibyśmy tylko do biegania i ewentualnie wyjazdu na basen do JG. Na szczęście na wysokościach przydatnych dla nas śnieg ustąpił.

Zgrupowanie, dzień 1.

Piątek, 27 marca 2009 · Komentarze(0)
W piątek w Przesiece w zasadzie kończyła się zima. Asfalty były już czarne, za to teren pokrywał jeszcze śnieg. Topił się szybko - od rana padał tu deszcz.

Z Wrocławia na miejsce dobiliśmy około dwunastej. Po godzinie zaś, już na rowerach, ruszyliśmy w stronę Jeleniej Góry, konkretnie siedziby znanej firmy Quest ;) Cel - przymiarka nowych strojów klubowych.

W drodze powrotnej zdążyło się rozpogodzić, nadeszła więc pora na pierwsze treningi na okrężnej trasie (mniej-więcej) dookoła zbiornika Sosnówka i jego okolic. Najbardziej wytrwali zrobili trzy kółeczka, najmniej - tylko jedno. Mnie osobiście udało się przejechać trasę dwukrotnie.

trasy:
I Przesieka - Podgórzyn - Jelenia Góra Podgórzyńska - Wolności - Wojska Polskiego - Wincentego Pola - Wiejska (Quest) - Różyckiego - Mickiewicza - Staniszów - Sosnówka - Podgórzyn CPN
II Podgórzyn - Sosnówka - Borowice - Podgórzyn x 2
III Podgórzyn - Przesieka OW Kaliniec

Między obiadem a kolacją nastał czas na należny odpoczynek, wieczór zaś spędziliśmy na omówieniu spraw organizacyjnych.

1. dzień wiosny w klubowym gronie

Sobota, 21 marca 2009 · Komentarze(0)
O 8. rano ruszyłem na tyniecki przystanek PKS, gdzie umówiłem się na spotkanie ze startującymi z Psiego Pola Michałem, Wojtkiem i Olkiem. Chwilę później klubowy wyjazd na powitanie wiosny należało uznać za rozpoczęty. Pojechaliśmy do Sobótki (trasa jak moja z 10.03), a dalej dość interwałową i bardzo widokową drogą przez Strzegomiany, Będkowice i Sulistrowiczki na Przełęcz Tąpadła. Pierwotnie mieliśmy wjechać na szczyt Ślęży, czego zresztą usiłowaliśmy dokonać, okazało się jednak że powyżej 2/3 gruntowego podjazdu drogę pokrywa lód, a wokół (na wysokości ok. 600 m n.p.m.) wciąż leży pełno śniegu... Zawróciliśmy więc na Tąpadła, a po krótkiej przerwie w góralskim barze wróciliśmy przez Wiry do Sobótki. Mile zapamiętam Wiry - piękne, serpentynowe zjazdy a'la Kapella z rekreacyjną prędkością 55 km/h. Trasa wokół Ślęży zresztą też niczego sobie - za sprawą maratonu biegowego (biegacze biegli gdzieś kilka kilometrów za nami) jechaliśmy w zamkniętym ruchu drogowym, mijając oznaczenia kilometrażu i bufety. Na pierwszym obsługa nawet zaprosiła nas na uzupełnienie bidonów - dziękujemy :-) No i te widoki po drodze na Tąpadła i może nie najcieplejsza, ale już typowo wiosenna pogoda...
Z Sobótki wróciliśmy tą samą drogą. Najkrócej mówiąc - było super :D

Powrót do Tyńca z legnickim prologiem.

Niedziela, 15 marca 2009 · Komentarze(4)
Powrót z weekendowej wizyty w domu. Rozpoczęty nietypowo, bo trwającą ok. godziny spokojną wycieczką po mieście z Damianem od os. Asnyka przez "Kwadrat", park, Bielany i ścieżkę na Koperniku do starej pętli przy Koskowickiej. Stamtąd już sam pognałem do Tyńca standardową trasą. Na aurę nie narzekam - wiatr w plecy bardzo dużo pomógł, a gęste chmury i deszcz złapały mnie dopiero w Sośnicy. I to tylko na chwilę.

Było szybko, choć tętno i samopoczucie pozwalało na więcej.