Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2013

Dystans całkowity:59.27 km (w terenie 2.50 km; 4.22%)
Czas w ruchu:03:28
Średnia prędkość:17.10 km/h
Maksymalna prędkość:38.16 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:29.63 km i 1h 44m
Więcej statystyk

Bystrzyca Kłodzka Przedmieście

Czwartek, 31 stycznia 2013 · Komentarze(1)
Tytuł przekorny, od nazwy stacji kolejowej na "czubku" dzisiejszej trasy. Właściwie, ni to Bystrzyca, ni to Długopole-Zdrój.

Plan miałem rano taki, żeby wyskoczyć po 13:00, niemal od razu po pracy, do Międzylesia i z powrotem. W końcu wygrzebałem się z domu po 15:00 i wybrałem do Długopola. Zmęczony jazdą z silnym wmordęwiatrem z oszałamiającą prędkością 14-15 km/h, do Bystrzycy dotarłem po ok. 1,5 godziny, czyli o pół godziny później niż chciałem. Miasteczko, mimo że zwiedziłem obrzeża, wygląda interesująco. Obwodnicą wyjechałem w kierunku celu, ostatecznie zadowalając się przejazdem obok tablicy z nazwą miejscowości "Długopole-Zdr.". Po nawróceniu pętlą z powrotem na obwodnicę, w stronę Kłodzka pocisnąłem prędko krajową 33 - nowa piękna nawierzchnia, a ruch aut nieduży, porównując do DK3 czy drogi z Legnicy na Złotoryję. Po paru kilometrach odbiłem w kierunku Gorzanowa. Po drodze ściemniło się zupełnie i zgubiłem się w tej dość rozległej wsi. Drogę pomyliłem i zawracałem "zaledwie" dwukrotnie. Jak to mówią, do trzech razy sztuka - w końcu udało się wyjechać w ciemnościach (rozświetlonych, rzecz jasna, lampką) i po 18 dotrzeć do Kłodzka.

Na gpsies.com zobaczyłem, że trasa, jaką pokonałem, cieszy się popularnością. Zimą chyba też - mijałem się dziś w sumie z trzema rowerzystami.

Kłodzko: Mały Fort

Środa, 30 stycznia 2013 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczka
Chyba pierwszy raz w styczniu na termometrze za oknem mojego kłodzkiego mieszkania pojawiła się dodatnia temperatura. I to nie byle jaka - 10 kresek na plusie! Przypuszczam, że to wartość grubo przesadzona, zawyżona może od ogrzewanego budynku. Niemniej, patrząc na to, co dzieje się ze śniegiem na dworze - piątka pewnie była.

Po służbie wybrałem się na kręcenie po mieście. Rozgrzewka koło Kłodzka Głównego, dalej osiedlowymi pagórkami na Warszawy Centrum. Gwóźdź dzisiejszego programu - znalezienie trasy corocznych Mistrzostw Kłodzka Cross Country, czyli zwiedzanie spacerowym tempem Fortu Owcza Góra.

Przejdźmy do rzeczy ;-)

(archiwalny plakat)


Około 2,5 kilometrowa pętla, jaką zwiedziłem dla rekonesansu spacerowym tempem podczas tego wyjazdu, przebiega wzdłuż gwieździstej fosy Fortu, zwanego również Małym - dla odróżnienia od Dużego czyli słynnej kłodzkiej Twierdzy. Następnie, zdaje się prowadzić dołem przez samą głęboką, wymurowaną suchą fosę (odcinek ten darowałem dziś sobie) z powrotem na polanę, na której zwykła lokować się baza wyścigu.

Właściwa runda, bowiem wyścig honorowo startuje i kończy się na kłodzkim Rynku, sama w sobie nie wygląda na trudną technicznie. Przynajmniej w dzień wycieczki, na pokrytych lodową (acz topiącą się) nawierzchnią ścieżkach jedyną trudność sprawiał rzeczony lód. Jednak to, co łatwe w warunkach "wycieczkowych" nie jest takie łatwe na wyścigu - wie każdy, kto ma choć blade pojęcie o dyscyplinie XC. Kręte zakręty na singlu wzdłuż stromych krawędzi, właściwie to ścian fosy, i generalnie na większości pętli nie za szeroka ścieżka sprawiają pewnie, że o kolejności na liście wyników decyduje już przejazd odcinkiem honorowym i najwyżej pierwsze metry pętli na fosie. Myślę, że trzeba dodać do tego sezonowe błoto, które pewnie szczególnie w fosach zwykło utrzymywać się długo. Wszak mamy do czynienia nie z naturalną górą, ale ze starym, sztucznym obiektem obronnym z raczej kiepskim, jak w końcu na fosę przystało, odwodnieniem ;-) Dlatego, choć dla profi trasa jest na pewno łatwa, a więc punktująca przede wszystkim szybkość, ambitnym amatorom bywającym niekiedy na maratonach na pewno - jak każde XC - daje popalić.

Zresztą, zainteresowani - sami zobaczcie i oceńcie. Zmagania na trasie w 2012 r. uwiecznił na nagraniu i udostępnił na YouTube Mr TomSlow:


Czy o trudności trasy, jeśli wyścig odbędzie się w tym roku, będzie dane mnie się przekonać? Dziś, na dobrą sprawę, nie wiem, na ile kręcenia w 2013 będę mógł sobie pozwolić. Praca niby ta sama od ponad roku, jednak w nowym miejscu są krótsze zmiany. Wada jest taka, że tutaj więcej razy w miesiącu muszę iść do pracy. Ale jest i niepodważalna zaleta: po 8 godzinach roboty w cywilizowanej porze (zmiana ranna albo popołudniowa) łatwiej można znaleźć chwilę czasu i odrobinę sił na rower, niż po dwunastu w dzikich godzinach typu 2:00-14:00.



Każde szanujące się miasto w naszej części kraju posiada jakiś rejon, w którym zawodnicy trenują, a ambitni amatorzy MTB bawią się rowerami w chwilach, w którym brakuje czasu albo ochoty na turystykę. Legnica ma swój Lasek Złotoryjski, Wrocław - Kilimandżaro między Odrą a kąpieliskiem Morskie Oko (te wrocławskie nazwy... ;-) ). Kłodzko też ma swoją miejscówkę, którą dziś w końcu odwiedziłem.

Nie wiem, czy w tym roku będę w stanie wystartować dla sprawdzenia formy w kłodzkim wyścigu. Jednak na Małym Forcie zagoszczę na pewno nie raz.