Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2009

Dystans całkowity:397.49 km (w terenie 111.43 km; 28.03%)
Czas w ruchu:18:06
Średnia prędkość:21.96 km/h
Maks. tętno maksymalne:193 (98 %)
Maks. tętno średnie:165 (84 %)
Suma kalorii:8266 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:36.14 km i 1h 38m
Więcej statystyk

Fujifilm Bikemaraton #12 - Karpacz

Sobota, 19 września 2009 · Komentarze(1)
Moje udane zakończenie sezonu startowego :)
Fujifilm Bikemaraton #12 - KARPACZ

Choć wszystko wskazywało, że ciepłe dni A.D.2009 to już przeszłość, sobota, 20 września udowodniła nam w Karpaczu, że jesień - przynajmniej ta kalendarzowa - nadejdzie dopiero za 3 dni. Niektórzy, podobnie jak ja, przypłacili swój pesymizm i wiarę w niedokładne prognozy zbyt ciepłym ubiorem. Na szczęście, nie zepsuło to w najmniejszym calu dobrych wrażeń z dzisiejszego startu.

Trasę, z nieznacznymi zmianami, poprowadzono po śladzie Bike Maratonów z lat ubiegłych. Przebieg nie był na pewno zaskoczeniem dla uczestników tegorocznego Bike Adventure, którego trzeci etap tak naprawdę przejechaliśmy dziś w przeciwnym kierunku, zamieniając jedynie Karpacz na Jelenią Górę.


fot. portal JG24.pl

Nauczony ostatnim doświadczeniem z Poznania, zająłem miejsce na początku połączonego szóstego/siódmego sektora (nawiasem mówiąc spotykając tam Marka), pilnując, by tuż po starcie nie wpaść w korek na pierwszym, solidnym podjeździe. Strategia okazała się słuszna, na pierwszych siedmiu kilometrach wyprzedziłem bowiem kilkadziesiąt osób, w końcu doganiając Pawła, który startował dziś z 4. sektora. Nie popadłem w zbędną euforię, bo wiedziałem, co czeka mnie, gdy tylko skończy się podjazd - ostry, najeżony kamieniami i drenami zjazd Drogą Chomontową. Przy lepszej niż na początku sezonu, ale jeszcze nie najlepszej technice, zjechałem swoim tempem, co sprawiło, że dwadzieścia minut wcześniej wyprzedzeni mieli okazję zrewanżować mi się za podjazd w Karpaczu.

Po, wydawałoby się z opisów na forum, najtrudniejszym fragmencie trasy, czekała nagroda - asfaltowy podjazd, ostry zjazd w dół, a następnie podjazd na Dwa Mosty. Tam właśnie, tuż przed zjazdem z dystansu mini, ostatni raz wyprzedziłem Pawła, który i tak wziął ostatecznie wziął odwet tuż za Dwoma Mostami ;-) W międzyczasie, zanim dotarłem na górę, zamieniłem kilka słów z jadącym po trasie zawodnikiem Sirbudu Wałbrzych z Boguszowa. Okazało się, że mamy wspólnych znajomych. Cóż, mały ten świat ;-) Dalej zaś okazało się, że Chomontowa, to przy Drodze na Dwa Mosty uwertura do opery. Nie było łatwo zjeżdżać tu szybko (teraz nie mogłem już sobie odpuścić), dwukrotnie mną i Krossem zarzuciło tak, że odniosłem wrażenie, że tracę kontrolę nad rowerem. Na szczęście, to było tylko wrażenie. Muszę przyznać, że przydały się tutaj treningi na żwirowo-kamienistym zjeździe z Rosochy w Stanisławowie do Leszczyny. Wszystko było ok, ani jednej "gleby", ani jednego defektu. I tak już zostało do samej mety, na którą przyjechałem 71. w swojej kategorii, uzyskując tym samym najlepszy wynik na BM 2009.



Jak dla mnie, satysfakcjonujące zakończenie sezonu startowego. Teraz czas wyjeżdżać do Niemiec zarobić parę groszy, 8 października wracać na studia... A do treningów - zapewne za miesiąc. Innymi słowy, okres roztrenowania zacząć czas.

wynik:
MEGA [53 km]
open 230/362
M2 71/93
3:06:11 (pierwszy 1:55:04, ostatni 5:18:23)



Wnioski? Jestem generalnie zadowolony. Po pierwsze, Kross jak na rower niemal bez hamulców spisał się na miejscami technicznej trasie w Karpaczu na medal. Podobnie jak we Wrocławiu i Boguszowie sporo pomogła znajomość trasy. I, co tu kryć, mała konkurencja - dziś finał u konkurencji w Istebnej ;-) Widzę postęp w stosunku do objeżdżania elementów tej trasy podczas zgrupowania i Bike Adventure. Żałuję tylko trochę, że nie dałem rady pokonać podjazdów na 25 i 33 km bez schodzenia z roweru, by pochwalić się i tym...

Choć z drugiej strony, to kolejny dobry powód, by wystartować w Karpaczu za rok.

Legnica

Piątek, 18 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria dojazd
Prolog BM Karpacz - kryterium nocne ;))

Tyniec - Legnica

Piątek, 18 września 2009 · Komentarze(0)
Dowóz Krossa przed maratonem. Lekki, ale dłuuugi rozjazd ;)
10 km w towarzystwie młodego szosowca z (do niedawna) Wałbrzycha, który też robił sobie rozjazd.

Legnica

Niedziela, 13 września 2009 · Komentarze(1)
Stało się - ruszyłem się na rower. W sumie niepotrzebnie w ostatnie dni tak poświęcałem się nauce, bo pani egzaminator z NOiZ (Nauki Organizacji i Zarządzania) skutecznie znokautowała mnie dwoma pytaniami z wykładu. Na jedno odpowiedziałem - mało! Trudno się mówi.

Ale o rowerowaniu ma tu być, a nie moich edukacyjnych perypetiach.
Tak więc: ruszyłem dziś najpierw z parku przejechać się zbudowaną już (tylko nie wyasfaltowaną) nową ulicą, między Zamiejską a Spółdzielczą. Później skręciłem na lotnisko, po drodze przekonując się (po reklamie na płocie), że najbardziej oczekiwana legnicka inwestycja, bardziej niż dotąd wszystkie galerie i Helios razem wzięte - Decathlon ;-)- powstaje w nieco innym miejscu, niż sądziłem. Dalsza trasa to al. Rzeczypospolitej, ścieżka rowerowa przecinająca os. Kopernika, pętelka wokół os. Piekary i powrót do parku. Na koniec zaś drobne szwendanie się po centrum.

Tempo głównie dość szybkie. Mimo to, po tygodniu luzu i może nie odczuwalnego psychicznie, ale za to fizycznie napięcia, nie miałem siły na normalny, dwugodzinny trening.

Jezierzany

Środa, 9 września 2009 · Komentarze(0)
W ramach godzinnego rozjazdu zachęciłem Damiana do wypadu do Jezierzan. W tamtą stronę przez Pątnówek, powrót przez Ulesie.

Nie wiem, czy nie muszę odpuścić sobie jutrzejszego treningu :( W piątek rano mam ważny egzamin (mikro, druga poprawka; dzisiejsza statystyka do przodu), a jutro o 18 muszę być we Wrocławiu na zebraniu w firmie.

Wiem już za to na pewno, że ten sezon startowy zakończę wyścigiem 19 września w Karpaczu. Dzień później wchodzę w fazę roztrenowania.

Na rower, i tak w ogóle, do Polski, wracam 8 października. Jeśli na studiach noga się powinie, i stanie się zdaje się najgorsze, co przy zgromadzonych punktach ECTS może mi się stać - powtórny wpis na I rok (tfu!), wrócę dopiero na początku grudnia. Do domu wpadnę przez ten czas 2-3 razy.

gm. Krotoszyce i okolice

Wtorek, 8 września 2009 · Komentarze(0)
Trening bez większych przewyższeń (w sumie 190 m). Poszło idealnie, bez problemu uzyskiwałem żądane tętno :-)

Trasa: Legnica - Kościelec - Przybyłowice - Słup - DW363 - Sichów - Łaźniki - Krajewo Górne - Krotoszyce - DW364 - Legnica (Lasek Złotoryjski, os. Asnyka, Tarninów, dom)

Fujifilm Bikemaraton #11 - Poznań

Niedziela, 6 września 2009 · Komentarze(1)
Maraton w Pyrlandii
Fujifilm Bikemaraton #11 - POZNAŃ

Pierwsza niedziela września przywitała nas w Wielkopolsce wietrzną, a chwilami i deszczową aurą. Chce się rzec, że mieliśmy do czynienia z pierwszym jesiennym dniem w tym roku. Przy warunkach, jakie oferowała nam niezmienna od lat trasa BM Poznań, taka pogoda to jednak bardziej zaleta, niż wada. Deszcz związał luźny piach, a między zawodnikami nie unosiły się, tak jak we Wrocławiu, tumany kurzu.

W moim odczuciu dzisiejsza trasa była najłatwiejszą, spośród wszystkich edycji Bike Maratonu. W całości płaska, z nieodczuwalnym w praktyce przewyższeniem. Do ciekawszych momentów należał jeden tylko ostry zjazd w dół (na 50 km) oraz tuż za nim spory odcinek gliniasty, gdzie mieliśmy spore pole do popisu w zapanowaniu nad rowerami. Leśnym alejkom nad Jeziorem Swarzędzkim nie sposób odmówić walorów krajobrazowych, jednak, nazwijmy to, walorów treningowych, nie posiadają one żadnych. Do nieciekawych na pewno zalicza się przejście pod mostem w Swarzędzu. Ale o tym za chwilę.

Cel na ten wyścig był prosty - przejechać go jak najszybciej. Gdybym wziął sobie do serca wskazówki starszego kolegi z teamu, który na forum jeszcze kilka dni temu przestrzegał:

"Co do trasy to radzę od samego startu dać z siebie wszystko. Do schodów jest 6 km więc trzeba być z przodu swojego sektora żeby w korku nie ugrząźć. Chociaż może teraz takich korków nie będzie..."

... to może zająłbym miejsce o 10:30 na sektorowej linii startu i teraz byłbym zadowolony z wyniku. Jednak start po 20-minutowym oczekiwaniu z połowy sektora 6 + 7 (kobiety, dzieci i Pyry), czyli w praktyce ściśniętego na nieogrodzonej powierzchni tłumu, który kończył się dopiero pod sceną sprawił, że proroctwo kolegi się spełniło i pierwsze 6 km pokonałem wraz z tłumkiem tempem żółwia.

Przeszedłem do defensywy dopiero po ok. 15 minutach, gdy znaleźliśmy się pod przejściem. Ku głośnemu oburzeniu co poniektórych (ciekawe, czy przeczytam o sobie na forum BM ;-) ) zamiast iść grzecznie gęsiego jeszcze wolniejszym tempem, prowadząc rower po jednej z dwóch kładek wzdłuż rzeki, chwyciłem pewnie ramę swojego Cannondale'a i przeniosłem rower za barierką - nad wodą, ze dwadzieścia razy powtarzając jak mantrę "przepraszam" podczas przeciskania się między kierownicami prowadzonych maszyn. Zyskane 20-30 oczek straciłem wprawdzie szybko w Gruszczynie, gdzie na 2 cenne minuty unieruchomił mnie zakleszczony przez przednią przerzutką łańcuch, później (wraz z opcją "maraton z blata") było już jednak tylko lepiej. Liczby nie kłamią - na międzyczasie byłem 469 open, na mecie - 374. O czymś to świadczy. Sprawę ułatwiało to, że miejscowi cykliści, którzy porwali się na start w maratonie (w większości numery startowe 4xxx), okazali się totalnie nieprzygotowani do podjeżdżania nawet najmniejszych z możliwych leśnych podjazdów, prowadząc tłumnie rowery albo walcząc z przełożeniami. Wcale nie taki straszny, jak go malowali był odsłonięty, gruntowo-asfaltowy odcinek pod wiatr. W moim przypadku wystarczyła częsta zmiana "pociągu" ;-)

wynik:
MEGA [63 km]
open 374/550
M2 120/158
2:56:05 (pierwszy 2:01:58, ostatni 4:32:57)

Wnioski z tego wyścigu: starać się na wszystkich edycjach, by później nie tracić punktów przez sektor. Teraz, w miarę możliwości, dałem z siebie prawie wszystko. Podobnie jak w Ustroniu, (z tą różnicą, że tam ściganie zakończyłem nie na mecie, a przez defekt 13 km przed). Poza tym dbać o pozycję w sektorze i - mimo wszystko - pracować nad szybkością.



coś dla fanklubu 676 - oferta fotomaraton.pl


"schody?! a tak się fajnie jechało..." ;-)


atak na metę

Wrocław-pl. JPII

Niedziela, 6 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria dojazd
Dojazd nad ranem na miejsce wyjazdu do Poznania. Przez pół Grabiszyńskiej środkiem torowiska tramwajowego :D Cóż, tak był wytyczony objazd na czas budowy.

Tyniec Mały - CH Bielany - Czekoladowa - Karmelkowa - Grabiszyńska - Piłsudskiego - Podwale - Pl. JPII

5:10-5:50

Tyniec Mały

Sobota, 5 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria dojazd
Dojazd do camp Tyniec ;-) na noc przed jutrzejszym maratonem. Tradycyjnie, na Nowy Dwór pociągiem, dalej zaś:

Wrocław Nowy Dwór (PKP) - Rogowska - Mińska - Avicenny - Trasa Przemysłowa - CH Bielany - Tyniec Mały

Stanisławów

Piątek, 4 września 2009 · Komentarze(0)
Wybrałem się dziś na trening na Rosochę. Trasa nieco nietypowa: przez Kościelec, Babin, Sichów; powrót przez Leszczynę, Prusice, Kozów, DW364, Wysocko, Rzymówkę, Krotoszyce, Wilczyce, znów DW364.

Ilu szosowców dziś między piątą a szóstą wyjechało na trasy... A to znajomy z Budowlanki na dzielnicy, przed Oświęcimską niezidentyfikowany obiekt ścigający (nieskutecznie, światła :P), a to na krzyżówce na obwodnicy ktoś z Intersportu, a to w Sichowie trzyosobowy peletonik młodzieży z Jedynki Jawor, w Rzymówce zaś sam wójt Krotoszyc na kolarce :)

Kurczę, czy w tym kraju już nikt nie trenuje na MTB ?! :P

450m przewyższenia
17:30-~19:50