Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2011

Dystans całkowity:694.13 km (w terenie 186.97 km; 26.94%)
Czas w ruchu:35:20
Średnia prędkość:19.85 km/h
Maksymalna prędkość:60.20 km/h
Maks. tętno maksymalne:190 (96 %)
Maks. tętno średnie:142 (72 %)
Suma kalorii:7090 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:25.71 km i 1h 15m
Więcej statystyk

Legnica

Niedziela, 27 listopada 2011 · Komentarze(0)
Wyjątkowo na 16:00 do pracy.
Fajnie się wracało z wiatrem :)

Legnica (wycieczkowo)

Niedziela, 27 listopada 2011 · Komentarze(2)
Wybrałem się na plac budowy ul. Bydgoskiej.
Ulica jest już, po niemal rocznej przebudowie, na ukończeniu.
Muszę przyznać, że widać różnicę w stosunku do stanu poprzedniego. Zresztą, porównajcie sami.





















.

Tak w przeciągu trzech lat zmienił się krajobraz najpierw niemieckiej, a później radzieckiej drogi koszarowej. Poprzednie zdjęcia wykonałem 15 marca 2008 r.

Z Bydgoskiej udałem się w kierunku obwodnicy, nad którą, na górce w szczerym polu (a właściwie to na byłym poligonie radzieckich łącznościowców) powstaje cmentarz. Właśnie trwa budowa dojazdu, który dość niemile mnie zaskoczył.


Jestem bardzo sceptycznie nastawiony do polbruku w tym miejscu. Na szczęście droga ma być tymczasowa, do czasu wybudowania wiaduktu, który zawiśnie nad obwodnicą gdzieś tutaj:




ps. dumam nad startem w Mini Nocnej Masakrze. Zaplanowałem sobie w grafiku na grudzień wolne 3 i 4, ale prognozy zwiastujące ciepełko i deszcze są raczej nieciekawe. Niespecjalnie mam ochotę na maxi błotną masakrę 40 km od domu, gdzie jedyny rozsądny dojazd to własne 2 kółka ;)

Legnica

Sobota, 26 listopada 2011 · Komentarze(0)
Niemal na siłę. Krótki objazd dokoła Legnicy. Właściwie to 1/2 kółka.

Silny wiatr odbierał wszelką przyjemność z jazdy.

Oborniki - Legnica

Sobota, 19 listopada 2011 · Komentarze(1)
Kategoria wycieczka
Po odpoczynku i posileniu się w bazie rajdu, po 13:30 przyszedł czas na powrót do domu. Tuż po wyjeździe miałem chwilę zwątpienia, które jednak przeszło. W efekcie, wróciłem do Legnicy rowerem.



Wspólnie, rześkim tempem dojechaliśmy do Pęgowa. Tam pożegnałem się z kompanami zmagań z trasą Tropiciela i, trzymając wysoką średnią, katapultowałem się na Brzeg Dolny. Przed samym Brzegiem przejeżdżałem przez Wały Śląskie, gdzie 3 grudnia będzie miała miejsce kolejna Mini Nocna Masakra ;)

Jak wiadomo, tegorocznej jesieni cuda się skończyły. Być może to wyjaśnia, czemu nie udało mnie się, starym zwyczajem, stuknąć trasy z Pęgowa do Legnicy bez żadnej przerwy. Bez postojów, z okazji siły wyższej ;), głodu (przed sklepem w Prawikowie) i telefonu z domu (za mostem w Lubiążu) się nie obyło. Jednak dalej, do samej myjni pod legnickim Intermarche jechałem już, choć odczuwalnie słabiej i wolniej, bez przerw. Pomogło szczęście na światłach w Legnicy. Ciemno zrobiło się między Golanką Górną a Spaloną, gdzie wzdłuż krajowej 94 na odcinku ok. 5 km biegnie słabo uczęszczany chodnik, z którego skorzystałem. Odcinek Spalona - Kunice - Legnica przejechałem szczęśliwie przy niedużym ruchu, bez niebezpiecznych sytuacji.

Sobotę, 19 listopada 2011 spędziłem od świtu do zmierzchu na rowerze. Przejechałem tego dnia w sumie ok. 130,1 km w czasie 7 godzin i 5 minut.

Tropiciel

Sobota, 19 listopada 2011 · Komentarze(2)
Dzień zacząłem po 4:00. Pół godzinki wystarczyło na ogarnięcie się, przebranie, ostatnie regulacje i smarowanie sprzętu. Około 4:30 wyjechałem w kierunku stacji kolejowej Oborniki Śląskie, przywitać się z Marcinem, Michałem oraz Rafałem - silną grupą pod wezwaniem BikeStats. Razem, jako drużyny, BikeStats i BikeStats BIS ruszyliśmy na VII Przygodowy Rajd na Orientację TROPICIEL.

W pokonywaniu lasów, łąk, szutrów, bruków, wzgórz, dolin i wszystkiego, w co Wzgórza Trzebnickie i rajdy na orientację obfitują, dzielnie towarzyszyli nam Bartek i Krzysztof, czyli team o wszystkomówiącej nazwie Rozkoszni Chłopcy (choć według wersji ze szczytu Gnieźdźca - 226 m. npm - drużyna ów zwie się "jem!" ;) ). W tym samym czasie, z zaliczaniem punktów kontrolnych w przeciwnym do naszego kierunku zmagali się Darek wraz z Wiktorem (rodzinna drużyna Uwaga Schody!), którzy na imprezę przybyli z odległego Zabrza - szacunek!

Odnośnie przebiegu naszych zmagań, oddaję głos Michałowi, który utrwalił w opisie i fotografii wszystko, co dało się utrwalić podczas rajdu. Ze swej strony pozwolę sobie tylko na mocno subiektywny, wyczerpujący komentarz - było fajnie!

ps. gdzieś pod koniec Tropiciela mój obecny rower przekroczył 10 000 km skrupulatnie notowanego przebiegu

ps2. cała nasza szóstka została uwieczniona na zdjęciu
ja też, w - chwilowo - przewodniej roli ;P
Finisz Tropiciela 7 (by Tropiciel) © WrocNam

Pozdrawiam wymienionych w tekście.
Dzięki za wspólnie spędzoną sobotę!

Legnica & Wrocław

Piątek, 18 listopada 2011 · Komentarze(0)
Kategoria dojazd, wycieczka
Dojazdy różnej maści. Ponieważ wpis nadmiarem kilometrów nie grzeszy, mam nadzieję, że bikestatsowi strażnicy "rankingu" nie zlinczują mnie za ich zsumowanie w jednym wpisie.

#1. Dom - praca - dom.
Tradycyjny dojazd z domu do pracy, zaś po 6 godzinach powrót.

#2. Odwiedziny myjni.
W ruch poszły, jak rzadko kiedy, wszystkie programy łącznie z woskiem. Ma to swój cel, o tym jednak za moment.

#3. Wrocław Główny - Wrocław Świniary.
Przez remont torów kolejarze zmienili rozkład jazdy, oczywiście nie wpisując zmian w wyszukiwarkę hafas. Dzięki temu, zamiast przesiadki po 20 minutach, miałem na głównym nieco ponad godzinę do odjazdu pociągu w kierunku Obornik. Postanowiłem pojechać tam rowerem, przecinając po drodze tak urokliwe w piątkowy wieczór zakątki Wrocławia, jak ul. Pułaskiego, Wyspa Słodowa, czy Kleczków. Gęsta mgła i spory ruch na drodze wojewódzkiej odwiodły mnie od tego. Zjechałem na stację na Świniarach, gdzie na "swój" pociąg poczekałem jeszcze tylko 15 minut.

#4 stacja Oborniki Śląskie - hotel Oborniki
Chwilkę pobłądziłem, zanim dotarłem do hotelu przy obornickiej bazie Ośrodka Sportu i Rekreacji, gdzie czekał na mnie zarezerwowany pokój. Mycie roweru i późniejsze lekkie doczyszczenie - wystarczyło przed wjazdem wytrzeć nieznaczne drobinki piasku spod ramy i przejechać oponami po przydworcowym trawniku - zdało egzamin. Nie było dzięki temu problemu z przekonaniem Pani z recepcji, bym mógł zabrać rower do pokoju :)