Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2009

Dystans całkowity:1379.88 km (w terenie 258.82 km; 18.76%)
Czas w ruchu:61:22
Średnia prędkość:22.49 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:183 (93 %)
Maks. tętno średnie:156 (79 %)
Suma kalorii:13121 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:49.28 km i 2h 11m
Więcej statystyk

Wieczór pod Ślężą

Środa, 29 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Wieczorny trening na podślężańskich asfaltach. Część główna 30 sek na max, 15 luźniej, 300 zupełnie luźno i tak przez 1,5 h. Trasa od Kunowa dość kręta - spodobała mi się. Rogów Sobocki jeszcze rozkopany, ale zanosi się na koniec - chodniki i krawężniki już leżą, klapy ściekowe wystają, nawet asfalt na nitce w kierunku Sobótki już częściowo jest.

Przed Kunowem pozdrowiliśmy się z mijanym szosowcem. Spotkać kogoś "wtajemniczonego" na tej trasie o tej porze niełatwo. Przed sklepem/świetlicą/czymkolwiek by to było w Michałowicach zaś totalny zonk - zgromadziła się tam różnorodna wiekowo grupka kilku cywili uzbrojonych, o dziwo, w szosówki. Nie ukrainy, nie trekingi, po prostu starsze (przynajmniej te dokładniej dostrzeżone przeze mnie) rowery szosowe! Czyżby michałowickim sportem nie była, jak wszędzie dookoła, piłka nożna? :-)

Tyniec Mały - Żerniki - Krzyżowice - Gniechowice - Żurawice - Solna - Ręków - Kunów - Strachów - Żerzuszyce - Rogów Sobócki - Michałowice - Kwieciszów - Stary Zamek - Ręków - Solna - ... - Tyniec Mały

Gminne i inne

Wtorek, 28 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Wtorkowy wieczór: wróciłem od fryzjera (z fryzurą bardziej odpowiednią dla kolarza ;>), przełożyłem siodełko z Krossa, wyczyściłem i nasmarowałem napęd, rozregulowałem przednią przerzutkę (założenie było przeciwne) i pojechałem na planowe 3 kwadranse po gminnych szosach.

Tyniec Mały - Żerniki Małe - Krzyżowice (niemałe) - Gniechowice
i z powrotem

19:00 - 19:40

Powrót do Tyńca

Niedziela, 26 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Po prostu powrót z Legnicy do Tyńca? Skądże znowu... W styczniu miałem okazję zaliczać swoisty prywatny szlak przerzutowy w zimowej szacie. Dziś debiutowałem tu w kategorii "65 km pod wiatr". Przez pierwsze pół godziny od przyjazdu czułem się co najmniej dziwnie. Później przeszło. Kiedyś jeszcze okaże się, że przez szaleństwa młodzieńczych lat pożyję rok krócej. Ale roweru przez wiatrzysko nie odpuszczę, choćby za cenę roku życia gratis. Bo co to za życie bez dwóch kółek, prawda?

Przebieg trasy niemal w zupełności odwrotny do piątkowej. Niemal, gdyż nie było czasu na bawienie się w wycieczkę po Legnicy. Wyjazd 17:10, przyjazd ~20:00. Zanim zdążyłem wziąć prysznic, było już ciemno.

Lwówek Śląski

Sobota, 25 kwietnia 2009 · Komentarze(4)
Sobotnia wycieczka z Wojtkiem do Lwówka Śląskiego, który poza dotrzymaniem towarzystwa, użyczył fotek do dzisiejszego wpisu (dziękuję ;-) ).

Wyjechaliśmy o 10:15. Pierwsze kilometry na naszych licznikach stuknęły na ulicach Tarninowa. Na skraju miasta, w Lasku Złotoryjskim czekała nas niespodzianka. Przy Ceglanej stał zaparkowany jeden z autobusów, którymi na co dzień dojeżdżam z Tyńca do Wrocławia. Wojtek nie omieszkał niecodziennego widoku nie uwiecznić:


Od Huty Miedzi pokierowaliśmy się DW364 do Wilczyc, skąd odbiliśmy na Ernestynów i Gierałtowiec. Stamtąd zaś, przez Brennik, Wyskok i Nową Wieś Złotoryjską stosunkowo szybko wylecieliśmy na złotoryjską obwodnicę. Od kratownicowego wiaduktu nad zalewem i szosą już tylko chwila do stacji w Jerzmanicach-Zdrój - naszego pierwszego przystanku. Jako interesujący się transportem, nie mogliśmy odpuścić sobie chwili na fotostop.



Przypadkiem trafiliśmy na pociąg do Wrocławia. Zaledwie kilka miesięcy po grudniowej reaktywacji, którą "przepowiedziałem" z tego miejsca już 12 lipca 2008, okrojono tu rozkład do oszałamiającej liczby dwóch pociągów kursujących... tylko w weekendy. Pasażerów, a więc i pociągów, byłoby pewnie więcej, gdyby przez położony za stacją węzeł (z dość ładnym wiaduktem na Kaczawie)...

...kursowały, obecnie nadkładające drogi przez Bolesławiec, szynobusy Legnica - Lwówek Śl. - Jelenia Góra. W czasach reaktywacji lokalnych linii byłoby to nawet opłacalne i, o ile wiem, odpowiednie instytucje były nawet zainteresowane ponownym ożywieniem linii. Jest tylko małe "ale" - od czasów powodzi w 1997 roku kawałek torów...

...wisi sobie w powietrzu, a pod nimi w najlepsze płynie rzeka.

Czas ruszać dalej. Odcinek od sporego podjazdu na wojewódzkiej 364 w Jerzmanicach, jedynego większego na trasie, którego Wojtek mimo zdemontowanej przedniej przerzutki i ciągłej jeździe na "blacie" bohatersko pokonał bez schodzenia z roweru, do Chmielna nie różnił się niczym od mojego ubiegłorocznego lipcowego rekonesansu tych terenów. Tym razem jednak, nauczony doświadczeniem (a na wszelki wypadek zaopatrzony w mapę "Góry i Pogórze Kaczawskie" - polecam), skręciłem we właściwą stronę i w ten sposób po 3 km tułaczki szosą Bolesławiec - Jelenia Góra dojechaliśmy do Lwówka.

Miasteczko, szczerze mówiąc, rozczarowało mnie. Mimo że widziałem zabytkowy ratusz, Bramę Lubańską, kilka kamienic, sprawiło na mnie wrażenie ciasnego i nieco smętnego. Na koledze chyba też, skoro jedyny postój zaliczyliśmy pod miejscową Biedronką. Jako porażkę oceniam przeróbkę dawnej linii kolejowej z węzła w Jerzmanicach do Świeradowa na odcinku Lwówek - Lubomierz, którego kawałkiem jechaliśmy. Co chwilę przecinają ją barierki zmuszające do zejścia z roweru przed skrzyżowaniem - i to ma być ścieżka?! Nie wytrzymałem i, zamiast planowo, prowadzić ów ścieżką do Pławny i tam skręcać w kierunku Legnicy, zaproponowałem dojazd gruntowym odcinkiem ER-6 do wsi Dębowy Gaj. Tak też uczyniliśmy.

Podczas przejazdu piaszczystym kawałkiem ER-6 Wojtka złapał pierwszy kurcz, urządziliśmy więc sobie dłuższą przerwę na tamtejszej stacyjce kolejowej. Na dalszej trasie (objechanej przeze mnie na koniec sierpnia '08 - pechowa wyprawa do Pilchowic) było jednak gorzej - zaniemógł i rower Wojtka, w którym odkręciła się kaseta. Doczłapaliśmy się do klimatycznego kościółka, gdzie po serii telefonów poczekaliśmy ok. godzinę na zaprzyjaźnionego posiadacza samochodu (pozdrowienia, Marcin ;-) ).



Wojtek i jego makrokesz, kierowca-ratownik Marcin oraz pasażer Damian pojechali w siną dal. Ja zaś, wygłodniały po kilku godzinach jazdy na 2 bidonach "czystej" pognałem z silnym wmordęwiatrem w kierunku naszej słodkiej Liegnitz.

Dla formalności, google i nielubiących długich opisów dzisiejsza trasa w pigułce:
Legnica - DW364 - Ernestynów - Gierałtowiec - Brennik - Wyskok - Nowa Wieś Złotoryjska - Złotoryja (obwodnica) - Jerzmanice-Zdrój - Pielgrzymka - Wojcieszyn - Nowa Wieś Grodziska - Skorzynice - Zbylutów - Chmielno - Rakowice - Lwówek Śląski - Dębowy Gaj - Sobota - Dłużec - Twardocice - Pielgrzymka - Jerzmanice-Zdr. - Złotoryja (obw.) - Wyskok (od str. Pyskowic) - Brennik - Gierałtowiec - Ernestynów - DW364 - Legnica

i, jak to przy moich dłuższych wycieczkach, mapka na bazie Bikemap.net:

Legnica

Piątek, 24 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Powrót do Legnicy. Standardem, w Legnicy dodatkowo objazd parku (wały, główna aleja). Wyjątkowo pusto dziś - czyżby wszyscy wybyli spacerować po otwartej dziś po rozbudowie galerii? Przyjazd 15 minut przed zmierzchem. Czego się nie robi dla dłuższego weekendu w swojskich stronach...

Końcówka km orientacyjnie. Nie wyciągnięty z gniazda licznik lubi resetować się po północy.

17:20-19:59

Na jedną nóżkę... ;-)

Piątek, 24 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
90 sekund na jedną nóżkę, 90 na drugą. I tak kilka chwil między kwadransem na rozjazd i kwadransem na regenerację.

trasa: Tyniec M. - Żerniki - Krzyżowice - Gniechowice - Wierzbice - Królikowice - Racławice Wielkie - Tyniec M.

Nasławice

Czwartek, 23 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Przyjemny wieczorny trening. Wytrzymałościówka na nieco górzystej szosie. Z Tyńca, przez Żerniki, Krzyżowice, Gniechowice, Zórawice, Solną, Ręków do Nasławic i z powrotem.

Wyścig z chmurą

Środa, 22 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Gdy wyjeżdżałem na planowo dwugodzinny trening nieźle się zachmurzyło. Przejechałem się po gminie (Tyniec - Żerniki - Krzyżowice - Nowiny - Racławice - Tyniec) i wróciłem do domu. Słusznie - bo w momencie pisania tego wpisu (18:41) zaczęło błyskać i grzmieć. O ile dobrze kojarzę to pierwsza burza w naszych stronach w 2009 r.

A trening będzie - przenoszę się właśnie do siłowni ;)

Rozjazdu dzień drugi i ostatni

Wtorek, 21 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Rozjazdu dzień drugi i ostatni. Ot, efekt wyścigu w niedzielę, a nie "po bożemu" w sobotę ;) Po polach wokół Tyńca. Trasa mniej-więcej Tyniec - - Żerniki - Małuszów - LG - Tyniec, bez wjeżdżania do wiosek.

Rozjazd po gm.Kobierzyce

Poniedziałek, 20 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Rozjazd po gminie.

trasa: Tyniec Mały - Żerniki Wrocławskie - krzyżowicki las (właściwie park leśny) - Krzyżowice - drugi lasek i pole - Owsianka - Bąki - Kobierzyce - Chrzanów - Racławice Wlk. - pola - Tyniec Mały