Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2009

Dystans całkowity:750.70 km (w terenie 195.50 km; 26.04%)
Czas w ruchu:34:04
Średnia prędkość:22.04 km/h
Maksymalna prędkość:55.80 km/h
Maks. tętno maksymalne:194 (98 %)
Maks. tętno średnie:165 (84 %)
Suma kalorii:10843 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:41.71 km i 1h 53m
Więcej statystyk

trening w PK Chełmy

Wtorek, 30 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Pogoda dziś cudna - żar i ukrop. Dobrze, przynajmniej wysuszy błoto do reszty ;-) Korzystając z aury, wybrałem się o 14:00 (miało być wcześniej, ale się grzebałem) na dwugodzinny trening w Chełmy. Planowo chciałem zaliczyć szosową pętlę Stanisławów - Pomocne - Bogaczów. Na górce w Pomocnem - tej, na którą podjeżdża się z Bogaczowa - zmieniłem trasę i pojechałem asfaltówką do Chełmca zamkniętą dla samochodów (szlabany). Wrażenia super. Asfalt nadkąsił już czas, ale da się jechać, dziury w zasadzie znośne, za to miejscami nachylenie terenu... miodzio. Wyjechałem na szosę Jawor-Świerzawa. W Piotrowicach 2min przerwa - pilny telefon. Kobieta od łowców głów dzwoniła, że mają dla mnie 2 oferty pracy, z tym, że dobrze by było, gdybym po 17 podjechał się z nimi spotkać. A więc włączam "rakieta mode" - i do Legnicy ;-) Od wodociągów do końca w towarzystwie - zamieniliśmy kilka zdań z Damianem, szosowcem z sąsiedztwa.

trasa: Legnica - Babin - Kozice - Winnica - Krajów - Sichówek - Sichów - Stanisławów - Pomocne - Chełmiec - Piotrowice - Stary Jawor - Jawor - Przybyłowice - Warmątowice - Kościelec - Legnica

Legnica

Poniedziałek, 29 czerwca 2009 · Komentarze(2)
Legnica pod wieczór, po 18. Park, os. Kopernika, park. A później zaczęło padać.

Analiza ekonomiczna pokonana! Jeszcze tylko zdać w środę mikro i spokój. Choć może nie - spróbuję porozmawiać z drem, czy nie dałoby się poprawić statystyki jeszcze w tej sesji (są dość spore szanse)...

Jerzmanice-Zdrój

Niedziela, 28 czerwca 2009 · Komentarze(2)
Po zawalonej połowie egzaminów w tej sesji powiedziałem sobie, że rzucam wszystko i uczę się do pozostałych dwóch. Po tym, jak wczoraj chodziłem cały dzień zaspany, a dziś zanosiło się na to samo, a na dodatek zaczęły pobolewać mięśnie nie wytrzymałem i zmusiłem się do wyjścia na rower. Zwłaszcza, że pogoda względnie dopisała - nie padało.

Podjechałem na Statoil dopompować porządnie tył (3 bary) i ruszyłem wojewódzką 364 przez Złotoryję (centrum) do Jerzmanic-Zdrój. Wjechałem na górkę w kierunku Lwówka i wróciłem do Legnicy przez złotoryjską obwodnicę, Kopacz, Kozów, Rzymówkę, Krotoszyce i Wilczyce.

Po powrocie czuję się zdecydowanie lepiej. Uzależnienie?...
~13:50-16:00

Legnica

Wtorek, 23 czerwca 2009 · Komentarze(2)
Legnica wieczorem.

Trasa: park - Bielańska - Topolowa - Cedrowa - al.RP - lotnisko - Nowodworska - Jaworzyńska - Szkolna - Powst.Śl. - Jordana - Kręta - Fabryczna - Piłsudskiego - wiadukt - Piłsudskiego - Fabryczna - Kręta

i tutaj jazda się skończyła - flak na tyle.
Kaczawa dość mocno wezbrała. Chyba spuszczają zbiornik w Słupie przed tygodniem ulew.

Rozjazd

Poniedziałek, 22 czerwca 2009 · Komentarze(0)
W ramach rozjazdu - przejażdżka po mieście po 18 z Damianem. Dużo terenu - od Chojnowskiej trasa przez strefę ochronną, Lasek Złotoryjski, park na osiedle Kopernika do wiaduktu. Powrót przez park i centrum.

IX Maraton Leśny po Ziemi Lubińskiej

Niedziela, 21 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Tak blisko domu jeszcze się nie ścigałem:
IX Maraton Leśny po Ziemii Lubińskiej

Do Lubina dotarłem w niewiele ponad godzinę krajową "trójką". Rowerem, bo kochane PKP PR akurat teraz, po dwóch latach, zawiesiło większość wożących powietrze i konduktora pociągów do Lubina. Doszedłem też do wniosku, że dalej miałem z Tyńca na BM Wrocław, a w sumie jakoś przeżyłem i ten dojazd, i mega maraton, który - summa summarum - poszedł mi nawet nieźle. Swoją stałą lubińską trasą przemieściłem się od Tesco do wiaduktu, dalej zaś na miejsce startu pojechałem drogą na Małomice. Tu niespodzianka - ogrodzone i pozamykane bramami jest nie tylko lotnisko, ale i przejazd przez drogę je okrążającą (bezsens). Czekała mnie przeprawa wzdłuż płotu, nieco gorzej mieli zbłądzeni zmotoryzowani.

Na miejsce dotarłem około godziny przed startem. Zdążyłem spokojnie się zapisać, odebrać dość nietypowy numer na kierownicę (z jakiejś ceraty, obecnie sprawdza się jako podkładka pod mysz), rozejrzeć po okolicy, którą opanowały mniej (CCC) i bardziej znajome z moich dotychczasowych startów barwy klubowe (Berkner, Cyklosport, Eska, czy w końcu S&K;-) ), poznać pierwsze kilometry trasy, rozgrzać. Wróciłem prosto na linię startu na 10 minut przed 11:00. Ruszyliśmy prawdopodobnie minutę przed planowanym czasem. Start w sumie wyglądał dość dziwnie, ale nie tak dziwnie, jak ubiegłoroczny, o którym trochę już słyszałem.

Ruszyłem - w moim odczuciu - nieco lepiej niż dotąd, co nie zmienia faktu, że znów w pierwszych sekundach objechała mnie chmara ludzi. Ot, co, muszę popracować nad tymi swoimi startami. Na pierwszych kilometrach nadgoniłem głównie dzięki poznaniu trasy - upatrzyłem sobie podczas rozgrzewki ubitą "ścieżkę" w drogowej piaskownicy. Goniłem, goniłem... aż dogoniłem "pociąg", którego trzymałem się przez kilka pierwszych km. Gdy zerknąłem kątem oka na licznik, cyferki robiły wrażenie - 43km/h. Jak na płaski maraton przystało, tempo szło.

Szkoda, że niedługo później pożegnałem się z ów licznikiem. Wzbogaciłem natomiast o niezłe sińce (które zauważyłem dopiero w domu, a które zaczynam czuć teraz) po tym, jak po OTB na początku betonowych płyt przed 1. zjazdem oberwałem własnym rowerem w plecy. Na pamiątkę wywiozłem też rysy na pulsometrze, dziurki w teamowej koszulce, pulsometr z rozwaloną klamrą (na razie nici z funkcji zegarka). Nie mam też stuprocentowej pewności, czy z deka nie uszkodziłem amortyzatora :|

Upewnię się, gdy załatwię doń pompkę. To była i tak najbardziej "kosztowna" stłuczka tego sezonu, a jeśli poszedł amor, jeszcze bardziej. Co najgorsze nie mogę sobie pozwolić na wysyłkę Head Shoka na kilka miesięcy do Gliwic (Twomark), więc jeśli coś poszło - do końca sezonu będę na takim jeździć. Bo jeździć się da. Pocieszam się tym, że jak widać na bs nie tylko mnie lubińska ziemia usiłowała nauczyć pokory.

Wracajmy na trasę: po dojściu do siebie, co zajęło mi mniej czasu, niż Tobie czytelniku lektura powyższego akapitu, ruszyłem pełną parą. Obity, podziurawiony, bez licznika, nie miałem już praktycznie nic do stracenia. Goniłem więc dalej, niestety w mniej zwartym gronie, aż "wygoniłem" swoją pozycję na pierwszym poważny podjeździe. Tam natrafiłem na jegomościa w czerwonej koszulce z żółtym logo Cannondale z tyłu na wysokości mojego wzroku, z którym ścigaliśmy się zaciekle do samej mety. Przy okazji, po drodze wymijając kilku zawodników, w tym legniczanina [dopisane później: okazuje się, że wcześniej wspomniany to też legniczanin ;) ]. A trasa była tu nieco bardziej urozmaicona - były jeszcze 2 ciekawe podjazdy, jeden techniczny zjazd, koleinki, wiadukt, przejazd kolejowy, wcześniej w połowie drogi bufet (który odpuściłem sobie)... Na koniec podziękowaliśmy sobie za kawał dobrego ścigania ;D Ostatecznie wygrałem tą rywalizację o kilkadziesiąt sekund.

wyniki:
nr 094 - MEGA
1:50:57 (zwycięzca w kat. 1:28:57)
open 41/99
M2 12/18

Odległości: 42 km + dojazdy na podstawie googlemaps.
Czas ze ścigania z wyników
Pozdrawiam wymienionych w tekście.

Rozjazd, szosowcy i czołg na lotnisku

Sobota, 20 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Rozjazd przed wyścigiem na starych śmieciach. Maraton Leśny po Ziemii Lubińskiej już jutro, tymczasem w ramach dzisiejszego rozjazdu najpierw zajechałem do Lasku Złotoryjskiego, później zaś przez całe miasto na trasę Ziemnice - Grzybiany - Koskowice - Księgienice - Legnickie Pole - Gniewomierz - Bartoszów - Legnica. Na górce za Legnickim Polem pod okiem trenera trenowali młodzi szosowcy z Jawora. Za LSSE skręciłem zaś na lotnisko, gdzie już za tydzień odbędą się Dni Legnicy, dziś zaś w ramach Satytykonu francuski artysta maluje obraz... gąsienicami czołgu. Zleciało się trochę gapiów, VIPy z urzędu, media lokalne i nie tylko (TVN24) Pooglądałem chwilę ów happening, zamieniłem kilka słów ze znajomym redaktorem legnickiego portalu, po czym wróciłem do domu.


Zachodnia Legnica

Piątek, 19 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Zachodnia Legnica. Bez ładu i składu.

Nocny patrol czuwa...

Czwartek, 18 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Nocna jazda po Legnicy. Park - Bielańska - Rzeczypospolitej - Piłsudskiego - wiadukt :) - Piłsudskiego - Rondo Niepodległości - Sikorskiego - Wrocławska - siedziba Szatana, czyli Czarneckiego ]:-> - Kartuska - Piastowska - Chojnowska - Domejki - Chojnowska - Żołnierska - Asnyka - Złotoryjska - Rataja - Jaworzyńska - Pl. Słowiański - dom. Na ulicach pusto, jak to w nocy. Trochę taksówek, 2 autobusy nocne, 5-6 prywatnych aut, ze 2 ciężarówki. No, i miśki z suszarką na Piastowskiej pod zamkiem.

23:30-

Do Legnicy

Czwartek, 18 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Mógłbym wymienić 10 powodów, dla których dzisiejsze przywiezienie Cannona do Legnicy na jego własnych kołach stanowiło prawdziwą katorgę. Mógłbym - ale po co? Jeszcze dziś odreaguję to sobie na ulicach Legnicy. Zresztą należy mi się coś od życia po dzisiejszym zaliczeniu (w końcu) wszystkich ćwiczeń na 1. roku. Przedterminy nie za ciekawie - jeden olany, drugi oblany. A egzaminy niestraszne - od czego wrzesień ]:->

W Kątach Wr. parkiem, poza tym bez zmian.