IX Maraton Leśny po Ziemi Lubińskiej

Niedziela, 21 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Tak blisko domu jeszcze się nie ścigałem:
IX Maraton Leśny po Ziemii Lubińskiej

Do Lubina dotarłem w niewiele ponad godzinę krajową "trójką". Rowerem, bo kochane PKP PR akurat teraz, po dwóch latach, zawiesiło większość wożących powietrze i konduktora pociągów do Lubina. Doszedłem też do wniosku, że dalej miałem z Tyńca na BM Wrocław, a w sumie jakoś przeżyłem i ten dojazd, i mega maraton, który - summa summarum - poszedł mi nawet nieźle. Swoją stałą lubińską trasą przemieściłem się od Tesco do wiaduktu, dalej zaś na miejsce startu pojechałem drogą na Małomice. Tu niespodzianka - ogrodzone i pozamykane bramami jest nie tylko lotnisko, ale i przejazd przez drogę je okrążającą (bezsens). Czekała mnie przeprawa wzdłuż płotu, nieco gorzej mieli zbłądzeni zmotoryzowani.

Na miejsce dotarłem około godziny przed startem. Zdążyłem spokojnie się zapisać, odebrać dość nietypowy numer na kierownicę (z jakiejś ceraty, obecnie sprawdza się jako podkładka pod mysz), rozejrzeć po okolicy, którą opanowały mniej (CCC) i bardziej znajome z moich dotychczasowych startów barwy klubowe (Berkner, Cyklosport, Eska, czy w końcu S&K;-) ), poznać pierwsze kilometry trasy, rozgrzać. Wróciłem prosto na linię startu na 10 minut przed 11:00. Ruszyliśmy prawdopodobnie minutę przed planowanym czasem. Start w sumie wyglądał dość dziwnie, ale nie tak dziwnie, jak ubiegłoroczny, o którym trochę już słyszałem.

Ruszyłem - w moim odczuciu - nieco lepiej niż dotąd, co nie zmienia faktu, że znów w pierwszych sekundach objechała mnie chmara ludzi. Ot, co, muszę popracować nad tymi swoimi startami. Na pierwszych kilometrach nadgoniłem głównie dzięki poznaniu trasy - upatrzyłem sobie podczas rozgrzewki ubitą "ścieżkę" w drogowej piaskownicy. Goniłem, goniłem... aż dogoniłem "pociąg", którego trzymałem się przez kilka pierwszych km. Gdy zerknąłem kątem oka na licznik, cyferki robiły wrażenie - 43km/h. Jak na płaski maraton przystało, tempo szło.

Szkoda, że niedługo później pożegnałem się z ów licznikiem. Wzbogaciłem natomiast o niezłe sińce (które zauważyłem dopiero w domu, a które zaczynam czuć teraz) po tym, jak po OTB na początku betonowych płyt przed 1. zjazdem oberwałem własnym rowerem w plecy. Na pamiątkę wywiozłem też rysy na pulsometrze, dziurki w teamowej koszulce, pulsometr z rozwaloną klamrą (na razie nici z funkcji zegarka). Nie mam też stuprocentowej pewności, czy z deka nie uszkodziłem amortyzatora :|

Upewnię się, gdy załatwię doń pompkę. To była i tak najbardziej "kosztowna" stłuczka tego sezonu, a jeśli poszedł amor, jeszcze bardziej. Co najgorsze nie mogę sobie pozwolić na wysyłkę Head Shoka na kilka miesięcy do Gliwic (Twomark), więc jeśli coś poszło - do końca sezonu będę na takim jeździć. Bo jeździć się da. Pocieszam się tym, że jak widać na bs nie tylko mnie lubińska ziemia usiłowała nauczyć pokory.

Wracajmy na trasę: po dojściu do siebie, co zajęło mi mniej czasu, niż Tobie czytelniku lektura powyższego akapitu, ruszyłem pełną parą. Obity, podziurawiony, bez licznika, nie miałem już praktycznie nic do stracenia. Goniłem więc dalej, niestety w mniej zwartym gronie, aż "wygoniłem" swoją pozycję na pierwszym poważny podjeździe. Tam natrafiłem na jegomościa w czerwonej koszulce z żółtym logo Cannondale z tyłu na wysokości mojego wzroku, z którym ścigaliśmy się zaciekle do samej mety. Przy okazji, po drodze wymijając kilku zawodników, w tym legniczanina [dopisane później: okazuje się, że wcześniej wspomniany to też legniczanin ;) ]. A trasa była tu nieco bardziej urozmaicona - były jeszcze 2 ciekawe podjazdy, jeden techniczny zjazd, koleinki, wiadukt, przejazd kolejowy, wcześniej w połowie drogi bufet (który odpuściłem sobie)... Na koniec podziękowaliśmy sobie za kawał dobrego ścigania ;D Ostatecznie wygrałem tą rywalizację o kilkadziesiąt sekund.

wyniki:
nr 094 - MEGA
1:50:57 (zwycięzca w kat. 1:28:57)
open 41/99
M2 12/18

Odległości: 42 km + dojazdy na podstawie googlemaps.
Czas ze ścigania z wyników
Pozdrawiam wymienionych w tekście.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!