Legnica
W końcu po wypłacie przyszedł czas na nocne testy opon, oświetlenia, przywróconego do życia pulsometru i własnej kondycji. Wyjazd tuż po mordobiciu, więc ok. 24:00. Cóż że noc, tak to jest, gdy sobotę spędziło się w pracy ;-)
Zrobiłem kółeczko dokoła miasta przez Rzeczypospolitej, Schumana, Jaworzyńską, Piastowską, Pocztową, Libana, Piłsudskiego, Wrocławską, i sam środek Kopernika II. Choć termometr na remontowanym wiadukcie Kopernik-Piekary wskazywał piętnastkę, musiało zrobić się chłodniej: nad ulicami unosiła się mgła, a na przystankach, poza podchmielonymi imprezowiczami, osadził się szron. Jechało się wybornie, pośród przemykających ledwie kilka razy taksówkarzy, radiowozów i nocnych autobusów MPK. I szybko. Tak jak lubię.
ps. Ogłoszenie parafialne:
.
Po co przepłacać za start na mini w Karpaczu? ;) Jeśli ktoś niezmotoryzowany, z Legnicy jest łatwy i tani dojazd pociągiem przez Wroc. Nie radzę sugerować się nazwą "rajd rowerowy" (choć takie "rajdy" z OSiR Legnica najmilej widziane! ;) ) - mamy do czynienia z mini maratonem. Osobiście, jeśli nie stanie nic na przeszkodzie (a ostatnio różnie z tym bywa) - wystartuję.Tak jak podczas ostatniej edycji w 2008 r..