trening w ciszy przed burzą...
Wyjazd z miasta przez os. Kopernika, os.Piekary po osiedlowej obwodnicy, Stare Piekary i dalej od Pątnowa Legnickiego lasami do samej Raszówki. Droga powrotna dość egzotyczna. Z Karczewisk wyjechałem na DK-3, z której zjechałem przed Kochlicami na Wiercień. Pobłądziłem chwilę, zanim znalazłem częściowo zarośniętą gruntówkę (tu trening chwilowo osłabł), z której wyleciałem w Grzymalinie. Za mostem na końcu wsi odbiłem na kolejną gruntową drogę, którą dotarłem do Miłkowic. A stamtąd już łatwo - przez Jakuszów, Pątnówek i Bobrów do Legnicy. Intensywnie, bo szły czarne chmury, a jakoś nie chciałem zmoknąć. Słusznie - gdy rower odpoczywał już w swoim kącie pokoju, ja zaś wyszedłem spod prysznica i miałem zabierać się za obiad, przez miasto przedarła się trąba powietrzna. Park, tuż obok miejsca, gdzie mieszkam, jest mocno uszkodzony. Szkoda mi go...