Legnica - rozjazd...

Piątek, 24 lipca 2009 · Komentarze(2)
Czasu nie mierzyłem - miasto w praktyce było areną dantejskich scen.

O 13:00 wszędzie jeździło się 5 km/h. Przy parku moja ulica sparaliżowana, mnóstwo gapiów, w tym samochodami (niedługo później zamknięto ją dla ruchu). Wszędzie dookoła syf, porozrzucane śmieci, gałęzie. Rozjazd połączyłem dziś ze sprawdzeniem cmentarza i mieszkania babci na osiedlu. Najpierw zmierzałem ku cmentarzowi. Na Wrocławskiej (stary odcinek z szynami tramwajowymi) facet prowadzący czerwonego Kaddeta nie sygnalizował skrętu - stuknęliśmy się. Nikomu i niczemu nic się nie stało, bo i ja rowerem, i gość autem jechaliśmy dosłownie żółwim tempem. Oczywiście się pokłóciliśmy. Krążyłem ulicami koło cmentarza, żeby jakoś tam wjechać, sprawdzić grób dziadka. Na Cmentarnej, Brackiej ulice otoczone taśmami, asfalt usłany dachówkami i cegłami z kominów. Nie dało się jechać, wszędzie blokady.

Chodnikami Wrocławskiej dopchałem się do 3. bramy. Tamtędy wjechałem. Spotkałem kolegę - wracał z grobu wujka. Na cmentarzu pełno ludzi. Wszyscy na emocjach, sporo kobiet płakało. Drzewa rozbiły pomniki, wyrwane korzenie zniszczyły gdzieniegdzie groby. Po drodze z kolegą, który mi chwilę towarzyszył, przerzucaliśmy gałęzie z alejki, żeby udrożnić dojście. U dziadka na pomnik spadła wielka rozwidlona gałąź w kształcie Y - na szczęście niczego nie rozbiła, ale zablokowała się w płycie, a jej podstawę kawałek dalej przycisnęło zwalone drzewo. Musimy poczekać z ojcem, aż służby je zabiorą. Wtedy wrócimy z piłą...

Na Koperniku większych szkód nie było, było też czysto. Spółdzielnia chyba zdążyła od rana posprzątać. Ścieżka na Piłsudskiego przejezdna prawie do końca - tylko przy SP6 drzewo zwalone na przystanek tarasuje przejazd i przejście. Krętą nie dało się przejechać - usiłując jechać stałą trasą do parku wjechałem "objazdem" przez ul.Nad Skarpą. Za to w parku pobojowisko - rower trzeba było prowadzić... udrożnione było tylko przejście od okolic "księżyców" i Wyższej Szkoły Zarządzania do stadiony. Połaziłem chwilę z rowerem - widoki makabryczne. Do tego ten zgiełk - śmiech dzieci, zbulwersowane głosy dorosłych, pełno (!) rowerzystów, czy raczej prowadzących rowery, fotografów, dookoła odgłosy pił i stuki siekier, nad głowami warkot helikoptera TVN24...

Zdjęcia z 5 rano. Później nie miałem siły focić...










główna aleja parkowa










nieliczne kwiaty nad Wenecją ocalały...

Komentarze (2)

Na 50 hektarów zabytkowego parku nie ma nieuszkodzonego drzewa. Najstarsze, wzdłuż zabytkowej alei, leżą.

Morpheo 15:09 sobota, 25 lipca 2009

O kurcze - niezły tam sajgon mieliście.

sebekfireman 14:57 sobota, 25 lipca 2009
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!