Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:292.97 km (w terenie 28.90 km; 9.86%)
Czas w ruchu:14:34
Średnia prędkość:20.11 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:13.32 km i 0h 39m
Więcej statystyk

Śnieżka

Wtorek, 12 lipca 2011 · Komentarze(0)
Dzień z WSI... czyli wyjazdem szkoleniowo-integracyjnym z całą załogą legnickiej placówki firmy, do której wróciłem.

Wejście szlakiem czarnym i skalistą ścieżką wzdłuż granicy, zejście Drogą Jubileuszową i szlakiem czerwonym. 780 m przewyższenia.

Niestety z wielu przyczyn (w tym z najważniejszej - zakazu KPN) nierowerowo, stąd nie podaję kilometrów w statystyce.

Łącznie zeszło nam na wędrówkę, po odjęciu czasu czekania na grupę, ze 4 godziny.

W tym roku już po ptokach, natomiast póki co kusi mnie niesłychanie, by w przyszłym dać zarobić firmie Grabek Promotion na niemałym startowym i wystartować w Uphillu na Śnieżkę. Jestem przekonany, że nawet tylko utrzymując obecną formę, dam sobie radę z Drogą Jubileuszową. Pytanie, w jakim czasie, zdaje się pozostać bez odpowiedzi do 2012.

Świerzawa

Niedziela, 10 lipca 2011 · Komentarze(0)


Niedzielnie zmiany w grafiku na lipiec mam o tyle dobre, że pracuję od 10 do 15. Dzięki temu później mam do dyspozycji sporą ilość czasu, by wyskoczyć gdzieś dalej - tak jak tej niedzieli.

Za cel wycieczki po szosach Pogórza postawiłem sobie odwiedzenie Świerzawy i sprawdzenie odcinka Kondratów - Rzeszówek - Świerzawa. W Rzeszówku co prawda już raz byłem, kończąc tam nawet swą pierwszą wycieczkę rowerem do Jeleniej Góry, ciekawość mą budziła jednak dotąd niezaliczona droga z Kondratowa, która może być ciekawą alternatywą na odcinku Złotoryja - Świerzawa podczas wyjazdów w kierunku Kapelli.

Wyjechałem po 2,5 godzinach odpoczynku po robocie, tuż po 17:20 Warto było się wybrać - poznałem interesujący, przyjemny widokowo odcinek rozpoczynający się w tym kierunku przyjemnym, serpentynowym ostrym podjazdem i kończący długim zjazdem.

W samej Świerzawie również dokonałem ciekawego "odkrycia". Jadąc równoległą do szosy głównej ulicą Reymonta, górującą nad miasteczkiem, można sprytnie ominąć ruch samochodowy i cieszyć się jazdą niezmąconą przez auta w zasadzie od wyjazdu, aż do wjazdu do Legnicy. Wadą jest to, że ten "objazd", ze względu na szerokość ulicy i drogę jednokierunkową, działa tylko w jedną, przejechaną przeze mnie stronę.

Z rzeczy prywatnych, a więc mniej istotnych - podczas tej wycieczki przetestowałem swój nowy nabytek, a mianowicie decathlonowski kamelbak Rockrider, który kupiłem podczas trwającej, sezonowej wysprzedaży końcówek serii za circa 40 zł (dla zainteresowanych: w niedzielę rano było jeszcze kilka w innej kolorystyce). Spisał się generalnie dobrze i byłoby miło, gdyby nie to, że popełniłem błąd źle rozkładając w czasie kolejne łyki. Znaleźć na trasie ze Świerzawy, gdzie skończyła mnie się woda, otwarty w niedzielę po 20:00 sklep jest niewykonalne, więc wjeżdżając o szarówce (21:30) do miasta zaczęło mnie porządnie suszyć, zaś pod domem "odcinało prąd". Jeżeli jednak okaże się kiedyś, że lepsze rozplanowanie nic nie da i że litr to za mało na letnie podboje Gór i Pogórza, do Rockriderów są dostępne, po osiągalnych cenach, zamienniki o pojemności 2 l.

Dojazd

Niedziela, 10 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria dojazd
jw.

dojazd

Sobota, 9 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria dojazd
kolejny pospolity dojazd do/powrót z pracy

Dojazd

Piątek, 8 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria dojazd
dom - praca - dom

Sichów

Czwartek, 7 lipca 2011 · Komentarze(0)
Jak zawsze fajne plany na dwudniowe wolne musiał trafić szlag. Już we wtorek przyplątał się do mnie jakiś mikrob, w konsekwencji czego bolące gardło i głowa w połączeniu z lekkim stanem zapalnym zatok rozkazywały zapomnieć o jeździe.

Na szczęście, moje zdolności regeneracyjne najwidoczniej nie przeminęły, skoro wystarczył raptem jeden dzień spędzony w łóżku, aby względnie dojść do siebie. W czwartkowy wieczór zaryzykowałem więc ratowanie resztki "weekendu" (o prawdziwym weekendzie w sobotę-niedzielę pracując w handlu można zapomnieć) i postanowiłem wieczorem wyskoczyć gdzieś pod miasto. Ku mojemu zaskoczeniu Damian dał się namówić na wypad do Stanisławowa. Szczególnie takiej okazji nie mogłem więc pozostawić obojętnie ;-)

O 19:35 wyruszyliśmy spod kładki w parku, po którym wcześniej urządziłem sobie rozgrzewkę, trasą przez Wały Jaworzyńskie - Nowodworską - Babin - Kozice - Winnicę i Sichówek. Jechałoby się idealnie, gdyby nie to, że od wysokości Janowic co chwilę rozbijaliśmy całe chmary owadów. Latające żyjątka nie pozostawały nam za to dłużne, goniąc za nami później w pokaźnych ilościach, najwyraźniej bez przyjaznych zamiarów. Pożartowałem sobie, że zyskaliśmy w ten sposób czynnik mobilizacyjny "na rozpęd". Humor opuścił mnie jednak na podjeździe w Sichowie, tuż przez małą skalistą górką w drodze na Stanisławów, gdzie dla odmiany wjechaliśmy w rój czegoś większego, uzbrojonego w żądła. Decyzja mogła być jedna - dzida w dół! Najprędzej jak mogliśmy zjechaliśmy pod restaurację w Sichowie i dalej, bez zatrzymania, pognaliśmy przyzwoitym tempem w kierunku Słupa.

Żądeł udało się dzielnie uniknąć. Osiągnięcia pierwotnego celu wycieczki - również.

Skręcając w kierunku Bielowic i Warmątowic, przez które to wioski wróciliśmy do domów (rozstając się o 21:30), naszą uwagę przykuł miejscowy wiatrak. Okazało się, że na połamane (!) wszystkie skrzydła. Skutek burzy, czy działalności jakiegoś prowincjonalnego Don Kichota?

Dojazd

Wtorek, 5 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria dojazd
Podwójna runda dom - praca - dom.

Sprawcą zamieszania stały się pozostawione w szafce w pracy (przed dwudniowym wolnym) klucze od mieszkania, o których przypomniałem sobie oczywiście dopiero pod klatką, nie mając czym otworzyć drzwi.

Dla urozmaicenia drugie kółko przez Sosnową i dawne koszary przylotniskowe.

dojazd

Poniedziałek, 4 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria dojazd
dom - praca - dom

Legnica

Niedziela, 3 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria dojazd
Podczas, gdy niemal całe legnickie Bikestats najwyraźniej zadowala się siedzeniem w domu i co najwyżej (słusznym) oglądaniem relacji z TdF, moje rowerowe dojazdy do roboty i nazad trwają w najlepsze. Dziś rezygnacja z bluźnierczych myśli, by jednoślad zamienić na autobus MPK poskutkowała tym, że przyjechałem do pracy przemoczony co najmniej tak, jak bym co najmniej wpadł po drodze do jakiegoś stawu tudzież innego bajora. Pomysł ze spakowaniem plecaka z ciuchami na przebranie okazał się strzałem w dziesiątkę, co oszczędziło klienteli korzystania z porad/usług wodnika szuwarka.

Z nieukrywanym (niniejszym) zniecierpliwieniem oczekuję środy.

W grafiku - wolne.
Na prognozie pogody - +30*C w dzień.
Mapa "Góry i Pogórze Kaczawskie" - na biurku, niedawno w użyciu (-;