W Kłodzku dziś chłodniej (niewiele powyżej zera), choć nadal słonecznie - z czego trzeba korzystać.
Pojechałem na zwiedzanie najbliższych okolic. Z nieznanego mnie z nazwy przysiółku Kłodzka, zwanego formalnie ulicą Lisią, przecisnąłem się przez w miarę przyzwoitą, ale w większej części nieprzyzwoicie płaską drogę polną, stanowiącą nawet ciekawą alternatywę dla asfaltu do Szalejowa. Dalej, odbiłem do całkiem przyjemnie wyglądającej, zadbanej wsi Roszyce. Do Kłodzka wróciłem przez Korytów, odkrywając po drodze ciekawą serpentynę. Nie zazdroszczę posiadaczom aut z tej miejscowości. Zimą chyba niewiele trzeba, by przy odrobinie szczęścia wylądować swoim wehikułem w pobliskim, położonym pod skarpą stawie.
Na koniec znów pojechałem na Twierdzę, zwiedzić odcinek wzdłuż fosy, który wczoraj odpuściłem. Skończyło się na prowadzeniu roweru - zabrakło mnie przysłowiowych cojones, żeby kręcić po śliskim, błotnym singlu między skarpą a głęboką na 10-15 metrów murowaną fosą. Ostatecznie wyprowadziłem rower na manowce, lądując na jakimś górującym nad okolicą bastionie nieopodal nadajnika i placu nauki jazdy. Nie miałem ochoty przerabiać oblężenia kłodzkiej twierdzy przez najeźdźców w radiowozach, wezwanych np. przez administrację szkoły(?), której okna wychodzą na bastion. Zmyłem się więc stamtąd czym prędzej, wracając do domu przez urokliwą kłodzką starówkę z chyba najpiękniejszym jej punktem - starym kamiennym mostem nad Młynówką.
Krótka wycieczka "na siłę", dla odpoczynku wzroku od komputera i dotlenienia w przerwie chałupniczej pracy "biurkowej".
Korzystając ze słonecznej pogody, zajechałem prostą jak drut kłodzką obwodnicą pod Carrefoura, odbiłem na twierdzę, skręciłem do rynku i główną drogą i wałami nad wodospadem wróciłem do domu. Wot, Kłodzko w pigułce w 20 minut ;-)
Szybki wypad przed pracą. Wjechałem w Wojciechowicach do połowy podjazdu - dalej droga, mimo dodatniej temperatury, prezentowała jeszcze, co to znaczy "droga wyłączona z zimowego utrzymania". Nie miałem ochoty taplać się Cannonem w brei, zjechałem więc w dół i odbiłem na drogę na Kukułkę, z której widać jak na dłoni całe Kłodzko. Pewnie któregoś słonecznego dnia zabiorę ze sobą aparat i uwiecznię panoramę "mojego" nowego miasta. Nie wiem, kiedy to zleciało, ale to już leci czwarty miesiąc od przeprowadzki...
kol(ej)arz ;-))
2007 - powrót na rower po 15 latach przerwy.
2008 - pierwszy wyścig, dołączenie do MTB Votum Team Wrocław
2009 - 7 Bike Maratonów na koncie, maraton w Lubinie, no i ukończona na 11 miejscu etapówka :)
2010 - sezon przerwała nieoczekiwana zmiana sytuacji życiowej i dość absorbująca praca. Koniec ścigania
2011 - mała stabilizacja i powrót na rower, pierwszy wyścig po przerwie
2012 - rok "turystyczny", na początku oczekiwana zmiana miejsca pracy, na końcu - równie oczekiwane przeniesienie służbowe i przeprowadzka do Kłodzka :)
2013 - "zadomowienie" w Kotlinie Kłodzkiej, parę ciekawych wycieczek
2014 - rok praktycznie bez roweru
2015 - powrót już chyba na dobre do Wrocławia, kolejny powrót na rower!
Bikestats towarzyszy mnie od pierwszej "współczesnej" jazdy 22.07.2007.
pole rażenia: http://zaliczgmine.pl/users/view/1102