Wybrałem się na plac budowy ul. Bydgoskiej. Ulica jest już, po niemal rocznej przebudowie, na ukończeniu. Muszę przyznać, że widać różnicę w stosunku do stanu poprzedniego. Zresztą, porównajcie sami.
.
Tak w przeciągu trzech lat zmienił się krajobraz najpierw niemieckiej, a później radzieckiej drogi koszarowej. Poprzednie zdjęcia wykonałem 15 marca 2008 r.
Z Bydgoskiej udałem się w kierunku obwodnicy, nad którą, na górce w szczerym polu (a właściwie to na byłym poligonie radzieckich łącznościowców) powstaje cmentarz. Właśnie trwa budowa dojazdu, który dość niemile mnie zaskoczył.
Jestem bardzo sceptycznie nastawiony do polbruku w tym miejscu. Na szczęście droga ma być tymczasowa, do czasu wybudowania wiaduktu, który zawiśnie nad obwodnicą gdzieś tutaj:
ps. dumam nad startem w Mini Nocnej Masakrze. Zaplanowałem sobie w grafiku na grudzień wolne 3 i 4, ale prognozy zwiastujące ciepełko i deszcze są raczej nieciekawe. Niespecjalnie mam ochotę na maxi błotną masakrę 40 km od domu, gdzie jedyny rozsądny dojazd to własne 2 kółka ;)
Po odpoczynku i posileniu się w bazie rajdu, po 13:30 przyszedł czas na powrót do domu. Tuż po wyjeździe miałem chwilę zwątpienia, które jednak przeszło. W efekcie, wróciłem do Legnicy rowerem.
Wspólnie, rześkim tempem dojechaliśmy do Pęgowa. Tam pożegnałem się z kompanami zmagań z trasą Tropiciela i, trzymając wysoką średnią, katapultowałem się na Brzeg Dolny. Przed samym Brzegiem przejeżdżałem przez Wały Śląskie, gdzie 3 grudnia będzie miała miejsce kolejna Mini Nocna Masakra ;)
Jak wiadomo, tegorocznej jesieni cuda się skończyły. Być może to wyjaśnia, czemu nie udało mnie się, starym zwyczajem, stuknąć trasy z Pęgowa do Legnicy bez żadnej przerwy. Bez postojów, z okazji siły wyższej ;), głodu (przed sklepem w Prawikowie) i telefonu z domu (za mostem w Lubiążu) się nie obyło. Jednak dalej, do samej myjni pod legnickim Intermarche jechałem już, choć odczuwalnie słabiej i wolniej, bez przerw. Pomogło szczęście na światłach w Legnicy. Ciemno zrobiło się między Golanką Górną a Spaloną, gdzie wzdłuż krajowej 94 na odcinku ok. 5 km biegnie słabo uczęszczany chodnik, z którego skorzystałem. Odcinek Spalona - Kunice - Legnica przejechałem szczęśliwie przy niedużym ruchu, bez niebezpiecznych sytuacji.
Sobotę, 19 listopada 2011 spędziłem od świtu do zmierzchu na rowerze. Przejechałem tego dnia w sumie ok. 130,1 km w czasie 7 godzin i 5 minut.
Dzień zacząłem po 4:00. Pół godzinki wystarczyło na ogarnięcie się, przebranie, ostatnie regulacje i smarowanie sprzętu. Około 4:30 wyjechałem w kierunku stacji kolejowej Oborniki Śląskie, przywitać się z Marcinem, Michałem oraz Rafałem - silną grupą pod wezwaniem BikeStats. Razem, jako drużyny, BikeStats i BikeStats BIS ruszyliśmy na VII Przygodowy Rajd na Orientację TROPICIEL.
W pokonywaniu lasów, łąk, szutrów, bruków, wzgórz, dolin i wszystkiego, w co Wzgórza Trzebnickie i rajdy na orientację obfitują, dzielnie towarzyszyli nam Bartek i Krzysztof, czyli team o wszystkomówiącej nazwie Rozkoszni Chłopcy (choć według wersji ze szczytu Gnieźdźca - 226 m. npm - drużyna ów zwie się "jem!" ;) ). W tym samym czasie, z zaliczaniem punktów kontrolnych w przeciwnym do naszego kierunku zmagali się Darek wraz z Wiktorem (rodzinna drużyna Uwaga Schody!), którzy na imprezę przybyli z odległego Zabrza - szacunek!
Dojazdy różnej maści. Ponieważ wpis nadmiarem kilometrów nie grzeszy, mam nadzieję, że bikestatsowi strażnicy "rankingu" nie zlinczują mnie za ich zsumowanie w jednym wpisie.
#1. Dom - praca - dom. Tradycyjny dojazd z domu do pracy, zaś po 6 godzinach powrót.
#2. Odwiedziny myjni. W ruch poszły, jak rzadko kiedy, wszystkie programy łącznie z woskiem. Ma to swój cel, o tym jednak za moment.
#3. Wrocław Główny - Wrocław Świniary. Przez remont torów kolejarze zmienili rozkład jazdy, oczywiście nie wpisując zmian w wyszukiwarkę hafas. Dzięki temu, zamiast przesiadki po 20 minutach, miałem na głównym nieco ponad godzinę do odjazdu pociągu w kierunku Obornik. Postanowiłem pojechać tam rowerem, przecinając po drodze tak urokliwe w piątkowy wieczór zakątki Wrocławia, jak ul. Pułaskiego, Wyspa Słodowa, czy Kleczków. Gęsta mgła i spory ruch na drodze wojewódzkiej odwiodły mnie od tego. Zjechałem na stację na Świniarach, gdzie na "swój" pociąg poczekałem jeszcze tylko 15 minut.
#4 stacja Oborniki Śląskie - hotel Oborniki Chwilkę pobłądziłem, zanim dotarłem do hotelu przy obornickiej bazie Ośrodka Sportu i Rekreacji, gdzie czekał na mnie zarezerwowany pokój. Mycie roweru i późniejsze lekkie doczyszczenie - wystarczyło przed wjazdem wytrzeć nieznaczne drobinki piasku spod ramy i przejechać oponami po przydworcowym trawniku - zdało egzamin. Nie było dzięki temu problemu z przekonaniem Pani z recepcji, bym mógł zabrać rower do pokoju :)
kol(ej)arz ;-))
2007 - powrót na rower po 15 latach przerwy.
2008 - pierwszy wyścig, dołączenie do MTB Votum Team Wrocław
2009 - 7 Bike Maratonów na koncie, maraton w Lubinie, no i ukończona na 11 miejscu etapówka :)
2010 - sezon przerwała nieoczekiwana zmiana sytuacji życiowej i dość absorbująca praca. Koniec ścigania
2011 - mała stabilizacja i powrót na rower, pierwszy wyścig po przerwie
2012 - rok "turystyczny", na początku oczekiwana zmiana miejsca pracy, na końcu - równie oczekiwane przeniesienie służbowe i przeprowadzka do Kłodzka :)
2013 - "zadomowienie" w Kotlinie Kłodzkiej, parę ciekawych wycieczek
2014 - rok praktycznie bez roweru
2015 - powrót już chyba na dobre do Wrocławia, kolejny powrót na rower!
Bikestats towarzyszy mnie od pierwszej "współczesnej" jazdy 22.07.2007.
pole rażenia: http://zaliczgmine.pl/users/view/1102