Powrót do domu. Z ominięciem Obornik Śląskich, za to kilometr krócej. Na czas przejazdu ów zaoszczędzony kilometr się nie przełożył, gdyż: 1) jechałem pod wiatr 2) dziś nie odbiło mi gonić, ani uciekać przed szosowcami 3) były trzy przerwy: Brzeg, Lubiąż most, Prochowice. Raz na jakiś czas odbije, ale na dłuższą nie ma co szaleć - trzeba oszczędzać silnik na stare lata ;-)
Jako, że od Wilczyna do Wrocławia rzut beretem (względnie czapką, kaskiem etc. ;P) - raptem 10 km drogą, można uznać, że trasa na uczelnię przetestowana. Wystarczy tylko wyruszać codziennie o 4, by być na czas. I po co się przeprowadzać ?
Zdjęć nie ma i nie będzie, bo nie było kiedy robić. Tak to bywa, gdy się jedzie bez przerw. Jak to zrobiłem - nie wiem. Nie wiem też, jak udało mi się w Lubiążu dogonić szosowca i nawet zamienić kilka zdań w trakcie jazdy przez kilka kilometrów (Wojtek, jeśli czytasz - pozdrawiam).
Gdy 24 lutego '08 pierwszy raz przyjechałem nad zalew na rz. Wierzbiak w Mściwojowie, obiecałem sobie, że wrócę tu ze znajomymi latem. Dzisiejszego popołudnia obietnicy stało się zadość - nad zbiornik wybrałem się z Damianem i Wojtkiem.
Kilka uwag odnośnie naszego przejazdu (naszego - bo jechałem z Wojtkiem): * od Legnicy do Ścinawy bez przerw :-) * po Ścinawie jak zazwyczaj przy zwiedzaniu miasteczek - licznik wyłączony
Ponadto godne polecenia: * bardzo fajna trasa w kierunku Miłoradzic, włącznie z odcinkiem leśnym, * profesjonalnie urządzone miejsce odpoczynku w Ścinawie nad Odrą z ładnym widokiem na rzekę i most, * porządna mapa powiatu lubińskiego - grafika do pobrania tutaj (2200 x 2641)
Pewne względy złożyły się na to, że dziś rano podziękowaliśmy sobie z szefem za dalszą współpracę. Cały dzień miałem wobec tego wolny - więc już po 10:00 ruszyłem w trasę.
Spontanicznie, za kierunek obrałem Lwówek Śląski, gdzie odbywa się w ten weekend doroczna impreza pt. "Lwóweckie Lato Agatowe". Do celu wprawdzie nie dotarłem, ale o tym po kolei ;-)
Trasa: wyjazd DW364 z Legnicy przez Złotoryję do Jerzmanic-Zdroju i dalej do Pielgrzymki. Następnie lokalnymi drogami przez Nową Wieś Grodziską, Skorzynice, Zbylutów, Chmielno i Skałę. Stąd DW297 przez Żerkowice, Suszki do Bolesławca.
Pierwszy postój na trasie zaliczyłem w Jerzmanicach-Zdroju - stąd też na pierwszym zdjęciu widać zabytkową stacyjkę. Jeśli wierzyć planom, od grudnia ożyje, poważnie mówi się bowiem o przywróceniu zawieszonych 13 lat temu połączeń. Kolejna fotka za Pielgrzymką - widok na Sudety i "śląską fudżijamę" - pobliską Ostrzycę Proboszczowicką. Dalej - Zbylutów, w którym zatrzymałem się na fotostop zdziwiony wyglądem wiejskiej szkoły. Jak widać, nie wszystkie takie placówki muszą być malowane tak monotonnie (o ile w ogóle są odnawiane na bieżąco). Wraz ze szkołą uwieczniłem pobliski kościół, ale naprawdę nie sposób było nie zrobić zdjęcia choć jednego budynku szachulcowego - takich samych domów i stodół minąłem na dzisiejszej trasie kilkadziesiąt!
Za Skałą przed wjazdem na drogę wojewódzką zmylił mnie drogowskaz - mając do wyboru Bolesławiec w prawo i Jelenią Górę w lewo wybrałem pierwszą opcję, oddalając się w ten sposób od Lwówka Śląskiego, od którego dzieliły mnie... 2 kilometry. Z drugiej strony, może lepiej, że dojechałem do Bolesławca - na wjeździe do miasta złapała mnie niemała (i niekrótko trwająca) ulewa. Nawet gdyby przeszła, przemoczony wolałem już nie ryzykować przewiania, zajechałem więc na stację, skąd pociągiem elektrycznym (niby tylu ludzi narzeka na te EN57, a wygodniejsze to stokroć niż wagon z przedziałem dla rowerów) wróciłem do Legnicy.
Mimo kropiącego deszczu wyjechałem na miasto. Po szybkim kursie na Piekary i z powrotem (przez park, Bielańską, Okrężną, Sudecką, Iwaszkiewicza, osiedle "ptasie", al.Piłsudskiego i Bielany) wróciłem do parku, by tam wykręcić kilkanaście kółeczek.
Szkoda, że najbliższy weekend według prognoz pogody zapowiada się bezrowerowo - nie licząc piątku, który musiałem poświęcić na formalności związane z rekrutacją na studia we Wrocławiu.
Poniżej kilka zdjęć z niezdobytego dotąd przez nas miasteczka - Chocianowa. Cztery przedstawiają tamtejszy rynek, czyli pl.Wolności (skąd ta tendencja do nazywania po wojnie rynku placem Wolności...), piąte - nieczynną stację kolejową, szóste zaś jedno z ładnych jeziorek (chyba dawna piaskownia, jak w Rokitkach) przy wyjeździe do Chocianowca:
Wyjechaliśmy o 13:30, przyjechaliśmy do centrum Legnicy kilka minut po 20:00. Jedyne postoje to te większe - w Chojnowie, Chocianowie, Lubinie i Raszówce. Cały wypad bardzo ułatwiał zakaz jazdy tirów, za sprawą którego drogami wojewódzkimi śmigało nam się idealnie - w praktycznie żadnym lub minimalnym ruchu aut. Stąd też zadowalająca (jak na moje obecne możliwości) średnia na takim wyjeździe :-)
Licznik był wyłączony w samym Chocianowie. Jak się okazało niepotrzebnie, bo nie było za bardzo czego zwiedzać.
kol(ej)arz ;-))
2007 - powrót na rower po 15 latach przerwy.
2008 - pierwszy wyścig, dołączenie do MTB Votum Team Wrocław
2009 - 7 Bike Maratonów na koncie, maraton w Lubinie, no i ukończona na 11 miejscu etapówka :)
2010 - sezon przerwała nieoczekiwana zmiana sytuacji życiowej i dość absorbująca praca. Koniec ścigania
2011 - mała stabilizacja i powrót na rower, pierwszy wyścig po przerwie
2012 - rok "turystyczny", na początku oczekiwana zmiana miejsca pracy, na końcu - równie oczekiwane przeniesienie służbowe i przeprowadzka do Kłodzka :)
2013 - "zadomowienie" w Kotlinie Kłodzkiej, parę ciekawych wycieczek
2014 - rok praktycznie bez roweru
2015 - powrót już chyba na dobre do Wrocławia, kolejny powrót na rower!
Bikestats towarzyszy mnie od pierwszej "współczesnej" jazdy 22.07.2007.
pole rażenia: http://zaliczgmine.pl/users/view/1102