Legnickie Pole
Po skręceniu w jeden kawałek i nasmarowaniu Cannona, wypełzłem leniwie z domu ok. 12:00 szukając działającego kompresora. Poszukiwania wyglądały tak, że niepotrzebnie katapultowałem się na Orlen koło Lidla - dziś dla odmiany działała sprężarka na Shellu. Pierwotnie myślałem o wycieczce na Stanisławów, jednak widoki z okien wieżowca w którym mieszkam na ośnieżone Rosochę i Górzec odwiodły mnie od tego zamiaru. W zamian posiłowałem się trochę z wiatrem między Legnicą (objechaną wzdłuż i wszerz) a Legnickim Polem, skąd przejechałem się polem z Gniewomierza do Bartoszowa... który w końcu okazał się być Koskowicami.
Rowerzystów mało. Wygląda na to, że Legnica boi się wiatru. Na szczęście, jak widać po relacjach na bs, nie wszyscy wymiękli. Na przykład u Jarka możemy poczytać, co słychać na ośnieżonym Górzcu.