Coś się kończy, zaczyna się coś
W ramach regeneracji, przez ostatnie 3 tygodnie ograniczyłem swoją aktywność do minimum. Całkowitemu odstawieniu roweru sprzyjała delegacja z firmy, w której od roku dorabiam sobie m.in. na zabawę w MTB. Miejsce zakwaterowania wymarzone na odpoczynek po sezonie - spokojne, urokliwe Bad Oldesloe, gdzieś w środku landu Schleswig-Holstein. Spokój, cisza i nawet sporo czasu po pracy, by dziesięć razy przestudiować "Biblię treningu..." Friela, nakreślić sobie zarys przygotowań, przeanalizować to, co było, odpowiedzieć sobie czego naprawdę chcę w nowym sezonie.
Sielanka zaczęła się dzień po wyścigu w Karpaczu, skończyła zaś w miniony czwartek. Raptem kilkanaście godzin po powrocie do kraju siedziałem na zebraniu wraz z 12. innymi śmiałkami, którzy zdecydowali się odrobić uniwersytecki wf na kolarstwie górskim. Pierwszy wyjazd 17 października.
WF idealnie wpisuje się w moje plany. Choć ostatni, czwarty tydzień odpoczynku spędzam jeszcze na luzie, najwyższy czas wsiąść na rower i wrócić do kręcenia. Na razie lekko - tak jak dziś po naszym parku. Wybrałem się obejrzeć zmagania dzieci i młodzieży podczas corocznego wyścigu jesiennego, spotkać znajomych kolarzy i dziennikarzy. Generalnie było kameralnie i fajnie. Dla zainteresowanych: na Lca.pl jest już kilkadziesiąt fotografii. Nawet niechcący załapałem się do spółki z Orestem i Arkiem na jedną ]:->
W czas wliczyłem tylko dojazd z domu na miejsce wyścigu i powrót.