Wilczyn - Wrocław - Tyniec
Z Wilczyna do granic Wrocławia dojechałem tradycyjnie przez Golędzinów, Pęgów, Zajączków i Szewce. Na wysokości stacji kolejowej Wrocław Osobowice zaryzykowałem i odbiłem w Kaczeńcową. Opłaciło się - do Mostu Milenijnego dojechałem drogą o wiele bardziej przyjazną rowerzystom. Wyłączając może kostkę na samej Kaczeńcowej i wrażenia zapachowe na jej początku (pola irygacyjne). Na Klecinę dotarłem po wczorajszej trasie, stamtąd zaś z Trasy Przemyłowej pojechałem nowym dla mnie odcinkiem: przez Zabłocie, Cesarzowice, Gądów, Nową Wieś Wrocławską i polami do Tyńca.
Tutaj nastąpiłby koniec dzisiejszej trasy, gdyby nie to, że miejscowy sklep nie zna się na biznesie i nie sprzedawał dziś żadnych kwiatów, przez co musiałem gnać przez Domasław na Bielany i z powrotem. Ale nie narzekam - czego się nie robi dla kobiet! Tym, które zaglądają na bikeloga również życzę wszystkiego najlepszego :-)