Krzyżowa Góra

Piątek, 11 listopada 2011 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczka
W ramach rozjazdu po Biegu Niepodległości urządziłem sobie wycieczkę do zabytkowego parku w Sichowie.

Generalnie park mnie zaskoczył (tak duży i tak, kiedyś porządnie, urządzony jak na wieś), choć popegeerowskie zabudowania w środku dawnego pałacowego ogrodu robią paskudne wrażenie. Totalny nieład przestrzenny, spotęgowany prowizorycznym, ale solidnie broniącym dostępu ogrodzeniem ruin pałacu.

Zapuszczone resztki pałacu, który istniał sobie do ostatniej wojny, do odbudowy zdecydowanie się nie nadają. Może więc prawdziwe byłyby pogłoski, że obiekt kupił ktoś, kto napalił się na rzekome skarby ukryte tu przez Niemców pod koniec II wojny światowej. Sęk w tym, że bajki o niemieckich, czy też zrabowanych przez Niemców "skarbach" opowiada się na Pogórzu Kaczawskim w odniesieniu do każdego pałacu, starej sztolni czy nawet wnętrza góry(!), np. Wielisławki. O ile poszukiwacze skarbów uzbrojeni w wykrywacze metali, których da się spotkać pod Stanisławowem (gdzie płoszą ich wojskowi szkolący się w Jednostce Poszukiwawczo-Ratowniczej) czy na Górzcu to raczej "nieszkodliwi wariaci", gorzej, gdy zbiera się grupa zapaleńców uzbrojona w łopaty i kilofy. Penetrując ostatnio okoliczne lasy natknąłem się na kilka porzuconych efektów rycia, gdzie wystarczy chwila nieuwagi by - szczególnie jesienią - zrobić sobie krzywdę z dala od "cywilizacji"...

Park parkiem, dywagacje dywagacjami. Tymczasem głównym celem wypadu okazała się, spontanicznie, Krzyżowa Góra (258 m n.p.m.) koło Sichowa. Dziesiątki razy mijałem ją, jadąc lokalną szosą do Stanisławowa. Teraz, przypadkiem, wdrapałem się na wierzchołek stromym podejściem od strony parku (przypadkiem - bo dostrzegłem z parku dość wybitną górkę, po czym stwierdziłem "jest moja!" :P), przeprawiając się wcześniej po kamieniach (suchą nogą) przez nie tak płytki strumień, a na koniec schodząc w dół wzdłuż stromych ścianek dawnego kamieniołomu.

Dwa widoczki z góry (wybaczcie brak obróbki, do której nie mam dziś cierpliwości)



i panoramka tego, wzdłuż krawędzi czego schodziłem z rowerem (i, w jednym momencie, duszą) na ramieniu.


Myślę, że doświadczenie przyda się podczas przyszłotygodniowego udziału w rajdzie przygodowym Tropiciel, w którym wraz z Marcinem wystartujemy jako drużyna BikeStats-bis.

Przyda się też inne doświadczenie - ubierać się trochę cieplej. Podczas dzisiejszych 2 kresek na plusie, choć miałem wrażenie, że jest nawet poniżej zera, pierwszy raz w tym roku zmarzłem podczas przejażdżki.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!