Na zakończenie BikeAdventure organizator zaplanował pierwszy w tym roku uphill. Pierwotnie mieliśmy wjeżdżać na Chojnik. Jako że dyrekcja KPN cofnęła w ostatniej chwili zezwolenia na wszystkie wyścigi w rejonie góry zamkowej, w zamian czekała nas 17-kilometrowa wspinaczka na Dwa Mosty. Wspinaczka to może nawet trochę przesadzone słowo, gdyż było na trasie kilka długich odcinków płaskich. Przede wszystkim zaś bazowała ona (trasa) na początkowym odcinku 62km maratonu. Kto zapamiętał trasę i umiejętnie rozłożył siły, zyskał sporo. Jak ja - startując o 9:14 (a startowaliśmy według wyników z maratonu - od końca) pod koniec podjazdu dogoniłem Pawła, który wyjechał na trasę o 9:08. Jechało się wyśmienicie: nikt mnie nie objeżdżał, ja zaś objechałem kilkunastu zawodników. Szkoda, że to w zasadzie tylko iluzja - była to przecież jazda indywidualna na czas...
Dziś jak widać startowałem w barwach organizatora - nie zdążyłem wyprać klubowego trykotu ;-)
fot. MR
fot. KS Lechia Piechowice
fot. Magazyn Rowerowy
wyniki: Uphill Race na Dwa Mosty - 17 km OPEN 41/82 M2 11/13 00:57:24
Kilometrów wyszło tego dnia dużo więcej. 15 wykręciłem podczas godzinnej rozgrzewki po Parku Zdrojowym. Pozostałe zaś to zjazd z Ewą (którą w końcu wyprzedziłem ;-) )z Dwóch Mostów przez Przesiekę, Podgórzyn i Cieplice.
Kilka godzin później - o 15:00 - nastąpiła ceremonia zakończenia BA. Mój wynik w generalce:
OPEN 39/68 M2 elita I 10/11 czas za wszystkie edycje: 07:49:00,87 (zwycięzca 05:23:11,99)
Drużyna zaś wywalczyła nagradzane czwarte miejsce (na 5), ustępując jedynie Lechii Piechowice, UKS Wygoda Białystok i Twomark Cannodale Team'owi, zostawiając zaś w tyle Eskę, Dynamo-Pack, GT Airco i Formicki-Bike :-)
I tak, nie wiadomo kiedy, minął długi weekend. Teraz czas nieco zwolnić i poświęcić się nauce. Chyba ;-)
Na starcie drugiego maratonu naszej długoweekendowej etapówki, po raz kolejny ujawniła się moja zdolność przyciągania do siebie dziennikarzy. Tradycyjnie zajmując w korytarzu startowym miejsce tuż przy ogrodzeniu, padłem ofiarą reportera Polskiego Radia Wrocław prowadzącego relację z naszej imprezy na żywo. I choć znajomi czepiali się później mojej wypowiedzi, iż "dzisiejsza trasa jest typowo górska" (padały kontrargumenty "a wczorajsza to jaka była?!") nie wycofuję swoich słów - 62 kilometry będące w sporej mierze powtórką majówki u konkurencji swoimi naprawdę, w moim odczuciu, stanowiły esencję tych rejonów.
W tym roku da się zauważyć w wyścigach organizowanych przez Grabek Promotion pewną prawidłowość - swoisty powrót do przeszłości, a konkretniej tras "zapomnianych" po 2006 i 2007 roku. Powtórka Jeleniej Góry miała miejsce tydzień wcześniej w ramach jednej z edycji BM, za to na dzisiejszy etap BA przypadła powtórka sporej części maratonu Przesieka z 2006 r., ówczesnego dystansu giga. Grząskie bajoro pod Kopistą, krótki morderczy podjazd-trawers na Węglisko, Dwa Mosty, wyasfaltowany zjazd Drogą Sudecką i nagła "ściana" przed parkingiem, niekończący się podjazd Drogą Chomontową, singletrack koło Karpacza Dolnego, podjazd na Zachełmie, czy techniczne ścieżki w pobliży Przesieki. To wszystko przy ok. 20 stopniach w słońcu na dość suchej trasie, przy długim towarzystwie Michała (do ok. 36 km) i Ewy (uciekła mi 4 km przed metą! ;D) i przemiłej obsłudze bufetów (zwłaszcza ostatniego, choć dyrektor imprezy serwujący banany na pierwszym to w sumie też sympatyczny widok ;p) w morderczej walce o nieobjechanie, która nieopodal mety kosztowała mnie przejechanie lewym kolanem i łokciem po kamieniach ("piękne" dziary przywiozłem z tego maratonu). Ostatecznie po drodze uciekło mi chyba z 10 zawodników, ale co tam, następnym razem musi być lepiej. A ten - z pewnością zapamiętam na długo :-)
wyniki: BA Maraton (2) - 62 km OPEN 42/79 M2 11/14 03:22:08
Drugi dzień BikeAdventure przywitał nas nieco lepszą pogodą niż podczas wczorajszego startu na czasówkę po Parku Zdrojowym w Cieplicach. Jednak już początek liczącego w sumie 50km bardzo terenowego maratonu w kierunku Szklarskiej Poręby po grobli przecinającej Staw Graniczny skutecznie pozbawił złudzeń, że obejdzie się bez błota (patrz: zdjęcie z mety). Tego na trasie nie brakowało - szczególnie na Przełęczy pod Kopistą i w pobliżu Wodospadu Wrzosówki (który, swoją drogą, był dobrze widoczny z trasy). Podobnie jak od ok. 30 km skalistych zjazdów nie do zjechania, czy - pod koniec trasy (mój 44 km) - ulewnego deszczu (jednak...).
Na trasie jechało mi się nadzwyczajnie dobrze. Pewnie dzięki podjazdom na początku spośród zawodników z naszej drużyny zdołałem między 10 a 20 km być ok. minuty przed Ewą, a nawet dogonić Michała. Nieźle... Złe rozłożenie w czasie pociągania z bidonu zemściło się jednak na mnie i po trzydziestym kilometrze - pierwszy raz - odcięło mi prąd. Żelik, którym się ratowałem, wchłonął się dobrze dopiero na bufecie, gdzie solidnie popiłem go wodą (3 kubki, z Iso zupełnie nie działał), było już jednak za późno na dalszą gonitwę. Poza tym ta pogoda... Grunt, że nie dałem się objeżdżać tak mocno, jak na poprzednich maratonach (można rzec tyle, co nic) i zachowywałem pozycję zbliżoną do osiągniętej tuż za startem. No i, nie powiem, miałem pewną satysfakcję z objechania o 8 minut znanego dziennikarza pewnego radia, którego żartami niewysokich lotów jestem przymusowo raczony co rano wraz z innymi pasażerami autobusu 852... ]:->
wyniki: BA Maraton (1) - 50 km OPEN 45/70 M2 10/11 03:25:40
Czwartek, pierwszy dzień długiego weekendu. Pogoda nawet nawet, wbrew prognozom. Pobudka późno jak na dzień wyścigu - przed ósmą rano. Do za piętnaście dziesiąta czas na intensywne pakowanie, o 10 zaś wyjazd z Bielan z Pawłem z teamu w kierunku Jeleniej Góry. Cel:BikeAdventure 2009 I - prologczyli wstęp do czterodniowej etapówki MTB :-)
Do Parku Zdrojowego w Cieplicach, gdzie usytuowana była baza zawodów na całe cztery dni, dotarliśmy godzinę przed startem. Została chwila na poskładanie rowerków, rekonesans dość nietypowej jak na imprezy spod znaku Grabek Promotion trasy oraz ustawienie na starcie. Swoją obecnością zaskoczyły nas silne grupy z UKS Wygoda Białystok i Lechii Piechowice, przez co prysnęły moje szanse na zabłyśnięcie w M2.
Na trasę 1,5 kilometrowej czasówki, biegnącej przeważnie po wąskich parkowych brukowanych alejkach (coś a'la kryterium), startowaliśmy od 14:00 co 30 sekund. Akurat w chwili startu rozpadał się deszcz, za sprawą którego przeszarżowanie na mokrej kostce niektórzy przypłacili upadkiem. Startowało nas 72 - a więc nie sześćdziesięciu, jak można było wywnioskować po liście startowej w Internecie.
Mój wynik: BA PROLOG Park Zdrojowy - 1,5 km OPEN 60/72 M2 11/12 00:03:47
Po etapie ruszyliśmy całym teamem na szybki rozjazd na trasie Cieplice - Zachełmie - Sobieszów - Cieplice. Wróciliśmy na dekorację, w klasyfikacji drużynowej I etapu wylądowaliśmy bowiem na pudle - trzecia pozycja należała do nas.
Wypadałoby jeszcze wspomnieć o wynikach meczu piłki nożnej wrocławscy kolarze vs jeleniogórscy strażacy. No i teamowym meczu bilardowym (nauczyłem się grać w 5 minut ;P). Żebym to tylko pamiętał... ;-)
Nie każdy ma tak dobrze, żeby pół godziny od domu móc pojeździć po górkach. Ale już niedługo, jak dobrze pójdzie 18 czerwca. Póki co wybrałem się dziś na Kamiennik. Nudno. Ale już niedługo... ;-)
Wyjechałem na DK35 w kierunku Świdnicy z zamiarem wjazdu na Tąpadła i okrążenia Ślęży. Jechało się tak bosko - nóżka podawała, tętno było jak trzeba, na liczniku 30, później zrywami 40 - że szkoda było mi zatrzymywać się na przepuszczenie aut i zjazd w lewo na Sobótkę. W Tworzyjanowie odbiłem na Mietków. Z rytmu i dobrego humoru nie wyprowadziła mnie nawet sfrezowana droga do Maniowa. Nadal bez przerwy, przez Stróże dojechałem do Katów Wrocławskich, dalej zaś znajomą trasą przez Sośnicę, Strzeganowice, Małuszów i Krzyżowice do Tyńca. Zatrzymałem się przed domem dokładnie po 2 godzinach. Trening wykonany w 100%. Taki początek miesiąca to ja rozumiem! :-)
kol(ej)arz ;-))
2007 - powrót na rower po 15 latach przerwy.
2008 - pierwszy wyścig, dołączenie do MTB Votum Team Wrocław
2009 - 7 Bike Maratonów na koncie, maraton w Lubinie, no i ukończona na 11 miejscu etapówka :)
2010 - sezon przerwała nieoczekiwana zmiana sytuacji życiowej i dość absorbująca praca. Koniec ścigania
2011 - mała stabilizacja i powrót na rower, pierwszy wyścig po przerwie
2012 - rok "turystyczny", na początku oczekiwana zmiana miejsca pracy, na końcu - równie oczekiwane przeniesienie służbowe i przeprowadzka do Kłodzka :)
2013 - "zadomowienie" w Kotlinie Kłodzkiej, parę ciekawych wycieczek
2014 - rok praktycznie bez roweru
2015 - powrót już chyba na dobre do Wrocławia, kolejny powrót na rower!
Bikestats towarzyszy mnie od pierwszej "współczesnej" jazdy 22.07.2007.
pole rażenia: http://zaliczgmine.pl/users/view/1102