Żniwa pod Legnicą czyli dość spontanicznie po okolicznych wiochach z małą różnicą - tym razem trochę więcej terenu niż zwykle (okolice Dunina i za Złotoryją).
a gdzie jest kombajn na ostatnim zdjęciu? ;-)
Przy okazji sprawdziłem przejezdność zielonego szlaku rowerowego wkoło Dunina stan ów "przejezdności" przed Krajewem jak poniżej...
Zaś koło Pielgrzymki trafiła się dość oryginalna przeprawa. Nie byłoby mi pewnie zbyt wesoło, gdybym musiał ją pokonywać...
Najpierw chwilę po lasku. Wyszło na to, że jestem coś nie w formie, bo żaden podjazd w części północnej (koło schroniska) nie wychodził jak należy. Nic, ruszyłem więc na trasę - najpierw na Słup, a z powrotem w dużej mierze sprawdzoną "pętlą lubiatowską". Przy okazji znalazłem fajny gruntowy zjazd z DK94 do Ulesia.
Po wieczornym studiowaniu mapy PK Chełmy ostatecznie zdecydowałem, że nie wysilam się na żadną bardziej oryginalną trasę. Moim niedzielnym celem stała się więc góra Rosocha w Stanisławowie, swoista mekka legnickich rowerzystów.
Pierwsza górska trasa nowego sprzętu wypadła jak najbardziej pozytywnie. Wprawdzie na ostrym żwirowym podjeździe od Leszczyny do samego szczytu na liczniku widniała zaledwie jedenastka, liczy się jednak to, że udało mi się zdobyć szczyt bez żadnej przerwy (od Legnicy), prowadzenia roweru itp. A więc nie jest źle - trochę treningu i takie podjeżdżanie stanie się szybsze ;-)
skromny widoczek w kierunku JG:
w stronę Legnicy były lepsze, choć żadna fotografia ich nie odda. Kto był, ten wie. Kto nie był - rzucić okiem na mapkę, napełnić bidon i w drogę ;-)
Zaspałem. Nienastawiony budzik w komórce o 5 siłą rzeczy nie zadzwonił, więc z Wałbrzycha w ten weekend nici. Po obiedzie przejechałem się więc do Lubina.
trasa: Legnica (Bydgoska, Dobrzejowska) - las - Raszówka - Gorzelin - Pieszków - Osiek - Lubin (os. Przylesie - Park Wrocławski - obwodnica - skwer przy PKS - centrum - os. Przylesie) - Osiek - Pieszków - Raszowa Mała - Miłogostowice - Legnica
Po wczorajszych testach wyruszyłem dziś z Wojtkiem na rundkę na miasto: najpierw przez os. Kopernik i Piekary do Carrefoura, później przez Bartoszów i obwodnicę pod zajezdnię, dalej os. Asnyka, Tarninowem i parkiem do Reala (Wojtek na Piekary, ja do sklepu, zaś rower na parking strzeżony - biorą 1 zł za rower bez limitu czasu ^^), na koniec zaś parkiem do domu.
Po drodze nie wiadomo kiedy zdążyłem przyzwyczaić się do nowego nabytku. Jeżeli dobrze pójdzie, jutro po raz drugi spróbuję podbić Wałbrzych. Niestety, tym razem w pojedynkę.
Obserwując wczorajsze prognozy dla Legnicy na ICM zaplanowaliśmy, że od 5 do 11 rano zdobędziemy przedmieścia Wałbrzycha i zdążymy wrócić do Legnicy. Z planów wyszły nici - za Niedaszowem zawróciliśmy na widok ulewy, która złapała nas w najlepsze w Jaworze. Po ponad godzinnym postoju na stacji kolejowej (gdzie poczekalnię przerobiono na sklep rowerowy) ruszyliśmy jeszcze w deszczu w dalszą drogę, a żeby nie zmarnować wyjazdu i mimo wszystko zaliczyć coś nowego zawinęliśmy na stacyjkę w Przybyłowicach. Co ciekawe zachował się tam nawet rozkład jazdy z 2000 r. Nie ma co narzekać na dzisiejsze czasy - teraz jest 5 kursów szynobusu aż do Kamieńca Ząbkowickiego. Na starym rozkładzie jednak nie koniec odkryć - za stacją kryje się studnia z - jak głoszą tabliczki - wodą zdatną do picia. Tak więc mamy awaryjny punkt napełniania bidonów ;p Przybyłowicką stację, w zasadzie jedyne nowe miejsce na naszej trasie opuściliśmy po kilku minutach, kierując się do Legnicy.
Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w Pingwinie nieopodal legnickiej giełdy, gdzie sprawdziłem co i jak z Krossami. Efekt sprawdzania taki, że od popołudnia mogę stwierdzić, że to był już ostatni taki wyjazd na pożyczonym trekingu :-)
Trasa-miniaturka o zachodzie słońca tuż po pierwszych zajęciach w ośrodku szkolenia kierowców (B się robi :-) ) - parkiem, Nowodworską, obwodnicą, Złotoryjską, placem Słowiańskim do domu.
Dokoła Legnicy z Damianem (centrum - os.Kopernik - os.Piekary - Bartoszów - obwodnica - centrum), a następnie krążenie po parku i Tarninowie. Z górki przed działkami przy obwodnicy dość szybko jak na obecny rower - 54,4 km/h.
A poza tym, mam dziś swoją małą rocznicę ;-) Minął rok od momentu mojego pokazania się na bikestats i jednocześnie rok od powrotu na rower po 15 latach przerwy. Jak by niewiarygodnie to nie zabrzmiało, jakoś tak się złożyło, że od wyrośnięcia z dziecinnego trójkołowca aż do ostatnich wakacji nie ciągnęło mnie do jedynie słusznych jednośladów. Ale w końcu cykloza dopadła i mnie (czytaj: zazdrość straszna rzecz - "znajomi jeżdżą, to czemu ja nie")... i absolutnie tego nie żałuję :D
4867 przejechanych kilometrów, zdobyta Jelenia Góra i kawałki dawnych woj. jeleniogórskiego i wrocławskiego, objechane wszystkie miasta dawnego województwa legnickiego (poza Przemkowem i Głogowem), poznanie co to makrokesz, pierwsze w życiu złamanie ręki (przez starsze babska paradujące po ścieżce rowerowej) - to bilans mojego roku na rowerze. Jaki będzie następny? To się okaże ;-)
kol(ej)arz ;-))
2007 - powrót na rower po 15 latach przerwy.
2008 - pierwszy wyścig, dołączenie do MTB Votum Team Wrocław
2009 - 7 Bike Maratonów na koncie, maraton w Lubinie, no i ukończona na 11 miejscu etapówka :)
2010 - sezon przerwała nieoczekiwana zmiana sytuacji życiowej i dość absorbująca praca. Koniec ścigania
2011 - mała stabilizacja i powrót na rower, pierwszy wyścig po przerwie
2012 - rok "turystyczny", na początku oczekiwana zmiana miejsca pracy, na końcu - równie oczekiwane przeniesienie służbowe i przeprowadzka do Kłodzka :)
2013 - "zadomowienie" w Kotlinie Kłodzkiej, parę ciekawych wycieczek
2014 - rok praktycznie bez roweru
2015 - powrót już chyba na dobre do Wrocławia, kolejny powrót na rower!
Bikestats towarzyszy mnie od pierwszej "współczesnej" jazdy 22.07.2007.
pole rażenia: http://zaliczgmine.pl/users/view/1102