Z Tyńca Małego do Wilczyna przez Wrocław, czyli w odwiedziny do rodziny (:
Aparat skończył niedawno żywot, fotografować telefonem nienawidzę, obróbka grafiki na laptopie - masakra. Tylko jak tu oprzeć się uwiecznieniu barw tegorocznej jesieni...
Wybrałem się dziś pod Ślężę, a konkretniej do Sobótki i z powrotem, zahaczając o zbiornik wodny w Mietkowie. Nie była to tyle wycieczka, co szybki rekonesans wyjazdu w kierunku Jaworzyny Śl., Świdnicy itd.
Tragedyja. Po 5 rano goniąc na pociąg odkryłem, że w czeluściach własnego pokoju w Legnicy zgubiłem gdzieś licznik :| Nie miałem innego wyjścia niż jechać bez niego (czas gonił) więc na najbliższy tydzień zostają stoper w komórce i GoogleMaps.
trasa: Legnica -> PKP Legnica (6:05) PKP Wrocław Nowy Dwór (7:13) -> Żernicka, Chociebuska, Klecińska, Grabiszyńska, Karmelkowa, Czekoladowa, Bielany Wrocławskie centrum handlowe, Tyniec Mały
Z parku do lasku, z lasku do parku, z parku do lasku i tak przez dwie godziny. Górka opanowana ze wszystkich stron - grunt, to dobrać dobre przełożenia w odpowiednim czasie.
I na tym koniec pierwszego weekendu w Legnicy w roli przyjezdnego. Jutro przed 6 rano czas wracać na całe 5 dni do świata Smitha, Hayeka, Misesa, Keynesa, Friedmana...
Po południu mieliśmy z Wojtkiem jechać na Stanisławów. Pech jednak chciał, że w Babinie koledze przeszkodziły w tym odczuwalne efekty dzisiejszego biegu na orientacje (dowód na to, że PTTK wykańcza ludzi nie tylko prowadzeniem szlaków rowerowych przez kartofilska). Odbiliśmy więc na Prostynię, skąd wróciliśmy do miasta. Po drodze powalczyłem chwilę w parku z górką saneczkową, której szczyt okupowały bliżej nieokreślone gimnazjalistki raczące się winem rocznik 2008. Wygrałem z górką 3:0 ;-) Dziewczęta chyba wręcz przeciwnie, bo odjeżdżając kawałek z daleka widzieliśmy z Wojtkiem jak turlają się (dosłownie xD) z górki po trawiastym zboczu w stronę boiska. O tempora, o mores, nasze koleżanki w ich wieku takie nie były ;p
Pod koniec dnia (było po 18), po podjechaniu z Wojtkiem na Pocztową zaliczyłem jeszcze objazd przez pół miasta (os. Kopernik, okolice Kąpieliska Północnego, os. Zosinek, os. Asnyka).
Idzie weekend, a więc wypadałoby odwiedzić rodzinne miasto. I co z tego, że po 5 dniach od wyjazdu ? ]:-> Z uczelni, po skróconych (tradycyjnie, jak to pierwsze) ćwiczeniach z mikro wsiadam więc w "6", na Krzykach przesiadam się na PKS, po godzinie odpoczynku w Tyńcu ruszam zaś do Legnicy. Rowerem, rzecz jasna.
Od Tyńca do Kątów Wrocławskich jadę na skróty przez tereny LG w Biskupicach i Sośnicę. Pal licho, że skrót wydłuża drogę o 1,5 km :D Najważniejsze, że omijam dzięki temu krajową 35 Wrocław - Wałbrzych. Od Kątów Wr. do Legnicy trasa jak ostatnio. Przerw żadnych.
kol(ej)arz ;-))
2007 - powrót na rower po 15 latach przerwy.
2008 - pierwszy wyścig, dołączenie do MTB Votum Team Wrocław
2009 - 7 Bike Maratonów na koncie, maraton w Lubinie, no i ukończona na 11 miejscu etapówka :)
2010 - sezon przerwała nieoczekiwana zmiana sytuacji życiowej i dość absorbująca praca. Koniec ścigania
2011 - mała stabilizacja i powrót na rower, pierwszy wyścig po przerwie
2012 - rok "turystyczny", na początku oczekiwana zmiana miejsca pracy, na końcu - równie oczekiwane przeniesienie służbowe i przeprowadzka do Kłodzka :)
2013 - "zadomowienie" w Kotlinie Kłodzkiej, parę ciekawych wycieczek
2014 - rok praktycznie bez roweru
2015 - powrót już chyba na dobre do Wrocławia, kolejny powrót na rower!
Bikestats towarzyszy mnie od pierwszej "współczesnej" jazdy 22.07.2007.
pole rażenia: http://zaliczgmine.pl/users/view/1102