Malczyce
Wypad zapowiadał się na coś większego - po dłuższych przekonywaniach wyszło na to, że pojedziemy w trójkę (z Wojtkiem i jego kolegą), a niewiele brakowało, by było nas czterech ;-) Ostatecznie wyruszyliśmy w sprawdzonym składzie ja + Wojtek.
Z pl. Słowiańskiego na Jaworzyńską, gdzie miał dołączyć do nas Marek ruszyliśmy po 7:20. Z racji tego, że jednak nie dotarł, jadąc przez Bartoszów wyjechaliśmy z miasta o 8:00. Przed nami Koskowice, Kłębanowice, Rogoźnik i Tyniec Legnicki, a dalej za zakrętem w lewo na ok. 20 km. Ruja i Lasowice - ostatnia wieś na naszej trasie w dawnym woj. legnickim.
Zaraz po wjeździe do Mazurowic, przekroczeniu wiaduktu kolejowego, DK-94 i torów, których nie było na mapie władowaliśmy się na polne gruntówki (na szczęście jeszcze niezbyt błotne), którymi dojechaliśmy do Cukrowni "Małoszyn". Tym sposobem przypadkowo zaliczyliśmy pole, na którym w 1995 r. miał się dokonać cud, ale oczywiście z pewnych przyczyn nie dokonał (wyjaśniono w podlinkowanym artykule ;P) . Do centrum Malczyc dobiliśmy o 10:00, decydując, że rezygnujemy z pierwotnie obranego celu (Środa Śląska). Po spędzeniu godziny i 45 minut na włóczędze po miejscowości i dłuższej przerwie na posiłek wróciliśmy do Legnicy przez Kawice, Rogów Legnicki, Prochowice (pół godziny przerwy), Lisowice, Szczytniki n/Kaczawą, Bieniowice i Pątnów.
Do domu przyjechałem po 14:00. Dzisiejszy max - 41 km/h z górki przed Rują.
Turysto pamiętaj ;-)
Pozostałe fotki