Oborniki - Legnica
Wspólnie, rześkim tempem dojechaliśmy do Pęgowa. Tam pożegnałem się z kompanami zmagań z trasą Tropiciela i, trzymając wysoką średnią, katapultowałem się na Brzeg Dolny. Przed samym Brzegiem przejeżdżałem przez Wały Śląskie, gdzie 3 grudnia będzie miała miejsce kolejna Mini Nocna Masakra ;)
Jak wiadomo, tegorocznej jesieni cuda się skończyły. Być może to wyjaśnia, czemu nie udało mnie się, starym zwyczajem, stuknąć trasy z Pęgowa do Legnicy bez żadnej przerwy. Bez postojów, z okazji siły wyższej ;), głodu (przed sklepem w Prawikowie) i telefonu z domu (za mostem w Lubiążu) się nie obyło. Jednak dalej, do samej myjni pod legnickim Intermarche jechałem już, choć odczuwalnie słabiej i wolniej, bez przerw. Pomogło szczęście na światłach w Legnicy. Ciemno zrobiło się między Golanką Górną a Spaloną, gdzie wzdłuż krajowej 94 na odcinku ok. 5 km biegnie słabo uczęszczany chodnik, z którego skorzystałem. Odcinek Spalona - Kunice - Legnica przejechałem szczęśliwie przy niedużym ruchu, bez niebezpiecznych sytuacji.
Sobotę, 19 listopada 2011 spędziłem od świtu do zmierzchu na rowerze. Przejechałem tego dnia w sumie ok. 130,1 km w czasie 7 godzin i 5 minut.