Peryferie Legnicy - w święta
Wyjechałem z domu o 13:00 z zamiarem wypadu na godzinkę-dwie na mały rekonesans północnej części Lasku Złotoryjskiego (od strony schroniska i torów na Złotoryję). Okolice dawnej bazy sowieckiej są, nie powiem, dość ciekawe - będę tam chyba jeździć częściej, chociaż bije się z myślami, czy warto się pchać z "makrokeszem" w ulubione miejsce treningowe legnickich bikerów zrzeszonych w klubach ;-) Po niezłej rozgrzewce w lasku zachciało mi się okrążyć Legnicę przez Bobrów, Pątnówek, Rzesztotary, Dobrzejów, leśną drogę, którą jechałem po raz pierwszy, Pątnów Legnicki, Kunice, Ziemnice, następną "dziewiczą" szutrówkę, Koskowice i Bartoszów. I na tym by się skończyło, gdyby nie wzięło mnie na wyścigi z cyklu "kto pierwszy do pętli na Piekarach" z kolegą prowadzącym empekowskiego Neoplana na "3". Swoimi skrótami przez park i Bielany przy prawie stałej prędkości 23 km/h na Śląską dotarłem 4 minuty przed autobusem, a że miałem jeszcze siły, po 10 minutowej przerwie przez lotnisko dogoniłem autobus w kursie powrotnym do pętli na strefie ekonomicznej - tym razem poczekałem sobie prawie 10 minut (autobus rozkładowo jedzie tam 30). Po kolejnej przerwie w sposób niezbyt zgodny z regulaminem przewozów MPK (dzięki uprzejmości znajomego i dniu wolnym od pracy w zakładach na Jaworzyńskiej :P) teleportowałem się wraz z wehikułem z LSSE do przystanku przed Rondem Bitwy Legnickiej i stamtąd już o zmroku przez Nowodworską i park dojechałem do domu ok. 16:30. Uff... ;-)
V max = 42,1 km/h podczas zjazdu z jednej z licznych górek w lasku.