Rower + pociąg
Przejazd pociągiem też obył się nie bez przygód. Nie zmieściłem się do przedziału dla podróżnych z większym bagażem życiowym, więc postałem sobie, jak rzecze regulamin, w ostatnim przedsionku. A tam od odcinka między Leśnicą a Mrozowem 10 w skali Beauforta. Pneumatyka w tylnych drzwiach zdezelowanego ezeta z kultowymi siedzeniami z plastiku (legenda głosi, że wymyślono je w ramach wniosku racjonalizatorskiego - nie chodziło rzekomo o wandalizm, tylko... mycie przy użyciu tzw.węża) posyczała sobie chwilę i puściła, po czym nic ani nikt już nie był w stanie zamknąć tego cholerstwa.
Do niedawna pozostawała nadzieja, że połowa tego kolejowego złomu, żargonowo zwanego kiblami, zniknie od grudnia z linii "legnickiej" - połowę pracy przewozowej przejmują tu wraz z nowym rozkładem Koleje Dolnośląskie. Nadzieja znów okazała się matką głupich. Obrazowo mówiąc, jak to się obecnie w kraju czyni, marszałek Dolnego Śląska odkupił od Przewozów Regionalnych parę jednostek, odesłał je na rewizję (przegląd; na który PR w większych ilościach już nie stać), przemalował w barwy samorządu i udostępnił do grudnia 2011... Przewozom Regionalnym. Od grudnia zaś zmieni się tyle, że niektórych w pociągach do Legnicy, Jelcza i Wołowa zagoszczą ekipy w czerwonych koszulach. Pasażerowie zaś będą mogli nucić wsiąść do pociągu bylejakiego, biało-żółtego: marszałkowskiego...