To się nazywa rozjazd ;D
i podobnego na plecy oraz gadżetu w postaci bidonu. Miałem w sumie już wracać do Tyńca ALE... no właśnie, zawracając do wyjazdu spotkałem kumpla z uczelni. Ten sam kierunek, ten sam rok, mało, ta sama grupa ćwiczeniowa... No co tu kryć, wstyd nie objechać wspólnie choć kawałka świeżo oznakowanej trasy ;D Kawałek ów to ok. 2/3 trasy mini. Na szlakach jak było sucho, tak sucho jest nadal - deszcz nie ruszył wyschniętej na kamień ziemii. Dalej, szybki powrót do centrum Wrocławia (ot, na luzie 40 km/h przez krajową 8 - załapaliśmy się nawet na zieloną falę), do Mostów Warszawskich wspólny, dalej zaś naprawdę spokojny. Nie licząc ścieżki na Powstańców Śląskich, gdzie nie dałem sobie w kaszę dmuchać, czego na rondzie mało nie przypłaciłem życiem. Przepraszam motorniczego linii 6 (tramwaj 3013) i zapewne poprzewracanych pasażerów. Wybaczcie, honor rzecz święta ;)