Lubin
Wyjazd punkt 15 z krzyżówki Żołnierskiej z Lotniczą. Chwila i jesteśmy już za miastem. Dalej klasycznie, przez Bobrów, Rzeszotary, Dobrzejów, Raszówkę, Raszową, Pieszków i Osiek. Leśna droga (pożarowa "11") po zimie wygląda jak by nieco lepiej. Od Przylesia objeżdżamy pół miasta, cały czas po ścieżkach rowerowych. Jedna z nielicznych przewag górniczego osiedla. Koło Parku Wrocławskiego mijamy nową galerię. Wcale nie taka ładna, jak na projektach. Niedługo otwarcie. Ludzie chwile się pocieszą, a za piętnaście lat będą płakać, że mają w centrum architektoniczny koszmar. W pobliżu obwodnicy miłe zaskoczenie. Na Paderewskiego na światłach nowy przejazd rowerowy. A wzdłuż Szkolnej zupełnie nowa ścieżka. W potrzebnym miejscu. Zaliczamy rundkę koło "wieloryba". Nie widzę sensu kończenia tam niemal wszelkich lubińskich wyścigów. Koło parku stoi już nowy dworzec PKS. Prowizoryczny, bo stary - na zdjęciu poniżej sprzed roku - już sprzedano pod galerię. Tak jak wszystkie w okolicy, poza legnickim. A nowy powstanie wraz z nową stacją kolejową. Czyli nieprędko.
Na Niepodległości pełno pieszych na ścieżce. Przed wyjazdem do Legnicy zajeżdżamy jeszcze na stację paliw. Od Raszowej wracamy przez Małą Raszową i Miłogostowice. Dalej tak, jak przyjechaliśmy.
Na Chojnowskiej rozjazd. Damian do domu, ja na kółeczko do lasku. Spotykam Marka i jego kumpli, zamieniamy parę słów. Po kilku minutach wracam Złotoryjską do domu. Szybko zmieniam plany - odbijam w Rataja na mały zwiad parku. Słusznie - koło fontann dostrzegam wtajemniczonego. SPD, niebieska nieklubowa koszulka, rower bodaj jakiś Trek. Jak na nasz park ewenement normalnie. Sprowokowałem, podjął wyzwanie. Miałem jegomościa na ogonie do kortów koło Ogrodowej. Albo stchórzył, albo zwyczajnie pojechał w swoją stronę, bo dochodziła już ósma. Wróciłem przez park do domu. Przedostatni dzień w rodzinnych stronach w zasadzie zakończony.
Pozdrawiam fanklub ;)