Legnica
Pod koniec jednak zachciało mi się przejechać jeszcze raz obwodnicę. Ledwo dojechałem na Złotoryjską i skręciłem w kierunku os. Asnyka, gdy na Artyleryjskiej natknąłem się na autobus prowadzony przez znajomego, na dodatek z Wojtkiem na pokładzie. Co dalej łatwo się domyśleć. Szybka zmiana planów, minuta postoju na przystanku naprzeciw policji i umawiamy się za niecałe pół godziny na drugim końcu miasta. A więc pierwszy raz od dawna spontaniczny pojedynek z serii Morpheo versus MPK! Solaris swoją trasą (16) jechał prawie pół godziny, ja zaś swoim Krossem przez Artyleryjską, Rataja, Oświęcimską, park, Fabryczną, prawie całą Piłsudskiego i Wierzyńskiego do pętli za szpitalem jechałem 3 minuty krócej. Od razu przypominają się podobne wakacyjne wygłupy.
Po kilkunastominutowej przerwie za szpitalem powtórka z rozrywki, tym razem na wspólnej trasie. Żeby była jasność - to ja jechałem miastem, nie autobus przez park ;-) Do Witelona, gdzie spotykam się z Wojtkiem, dojeżdżamy wspólnie. Kolejnych kilkanaście minut nawijamy po drodze z przystanku na Pocztową (najwyższy czas na rozjazd po treningu i "bonusie"), później zaś trafiam do domu. Rower idzie w odstawkę, a ja do komputera sprawdzić rozkład PKP - w końcu jutro powrót w uczelniane mury. Względnie beton, szkło i stal zamiast właściwych murów - budynek D WPAiE UWr górą ;-)
Muszę wyjeżdżać wcześniej i zmobilizować się do robienia zdjęć. Inaczej przy podobnej wenie prędko wykończę i bazę danych, i przygodnych czytelników...