Dębowy Gaj
Z Legnicy wyjechałem o 13:15. Mimo starań sam, bo nikomu ze znajomych nie chciało się zapuszczać w rejony Jeleniej Góry. Żeby nie tracić czasu na krążenie po doskonale znanych terenach do Złotoryi i dalej Jerzmanic-Zdroju i Pielgrzymki pognałem drogą wojewódzką 364. Na głównym skrzyżowaniu skręciłem w lewo, zaś za wsią w prawo na Twardocice, gdzie zatrzymałem się pierwszy raz celem zrobienia zdjęcia dość ciekawej ruiny kościoła.
Dalej, z widokami na Ostrzycę Proboszczowicką
jechałem przez Dłużec do Soboty, gdzie zaczęły się problemy. Zgubiłem zakręt na szlaku ER-6, przez co dojechałem do Dębowego Gaju, przecinając Park Krajobrazowy "Dolina Bobru", jak i samą rzekę.
Gdy po drodze na przejeździe kolejowym spotkałem szynobus do Legnicy, zorientowałem się, że zmierzam w stronę Lwówka Śl., podczas gdy miałem kierować się na Wleń! Zawróciłem.
Kojarząc na sprawdzanej w domu mapie gruntową drogę wzdłuż Bobru, którą mógłbym dotrzeć do Wlenia i dalej do Pilchowic - docelowego miejsca wycieczki - postanowiłem naprawić błąd i skręcić właśnie na nią. Pech jednak chciał, że po 500 metrach zemścił się na mnie nie tylko brak mapy, ale i lekceważenie zabierania ze sobą pompki i dętki/łatek. Rozpieszczony bezawaryjnością nowego Krossa nawet nie zauważyłem, kiedy po uderzeniu w coś ostrego z tylnego koła błyskawicznie zeszło powietrze. Ech... Pozostało tylko dzwonić po kumpla, z którym ostatecznie zabrałem się autem z Twardocic, dokąd doszedłem w niecałą godzinę, po drodze mijając między innymi takie mućki ;-)
Zadanie domowe na nowy rok szkolny (choć do nauki wracam w październiku) - wymienić dętkę, sprawić sobie torbę podsiodłową i wozić rozkuwacz, zapasową dętkę i łyżki...