Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2011

Dystans całkowity:694.13 km (w terenie 186.97 km; 26.94%)
Czas w ruchu:35:20
Średnia prędkość:19.85 km/h
Maksymalna prędkość:60.20 km/h
Maks. tętno maksymalne:190 (96 %)
Maks. tętno średnie:142 (72 %)
Suma kalorii:7090 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:25.71 km i 1h 15m
Więcej statystyk

Okolice Legnicy

Wtorek, 8 listopada 2011 · Komentarze(0)
Rekonesansu ciąg dalszy. Dziś z braku czasu skromnie - dojazd w 100% terenem (z przecięciem Raczkowej i DK3) z Bartoszowa do Kościelca. Szlak żółty i "św.Jakuba".

---

Z rzeczy nieco bardziej odległych czasowo (ale tylko nieco): kusi mnie na wyjazd na Tropiciela.

Plusy:
+ wolny piątek (od 15:00) i cała sobota i cała niedziela,
+ lokalizacja: Oborniki Śląskie - rejony mniej-więcej znane,
+ dostępność bazy wypadowej dzięki rodzinnej gościnie (ewentualnie złożę się na pół na paliwo z i do Legnicy) ,
+ dobre godziny (6:00 - 12:00, dobre, o ile nie będzie zarrrąbistej mgły),
+ zapowiadana dobra pogoda
+ wypada być, imprezę sponsoruje mój pracodawca (;

minusy:
- brak osoby do obowiązkowej, dwuosobowej drużyny

Zobaczymy, co z tego wyjdzie...

Legnica

Poniedziałek, 7 listopada 2011 · Komentarze(0)
Do pracy i z powrotem.

Legnica - Lasek Złotoryjski

Niedziela, 6 listopada 2011 · Komentarze(0)
W ramach odpoczynku od Pogórza Złotoryjskiego, zwanego Chełmami - 45 minut po legnickim Lasku Złotoryjskim.

Myślibórz

Sobota, 5 listopada 2011 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczka
Korzystając z pogody i zamówionych w listopadowym grafiku w pracy wolnych weekendów, posiadacz czarnego cannona nadal grasuje po Pogórzu Kaczawskim.

Na cel dzisiejszego wypadu obrałem z jednej strony okolice Stanisławowa i Leszczyny, gdzie postanowiłem przejrzeć choć część gęstej sieci szlaków, z drugiej zaś - rejon Myśliborza.

Wycieczkę zacząłem od rozgrzewki w Lasku Złotoryjskim. Nie stwierdziwszy w nim obecności amatorów ostrej jazdy po jesiennych liściach, przez las huty, szumnie zwany Płaskowyż Janowicki, Krajów i Łaźniki dojechałem do pierwszej nieobadanej drogi. Szeroki szuter od Łaźnik, na mapach oznakowany na równi z zarośniętymi ścieżynkami, pozwala komfortowo przebić się do Sichowa.

Chcąc kontynuować jazdę terenem, na końcu szutru trzeba odbić w lewo, a za tablicą "Sichów" - ostro w prawo na niebieski szlak. Przebieg szlaku jest dość jasny do skrzyżowania z, uwaga, nieobecnym na żadnych mapach (chyba że tegorocznej z Planu, której jeszcze nie mam) dobrze oznakowanym w terenie szlakiem czarnym. Dalej, za sprawą zaoranych pól i szlaków, jeszcze w miarę znośną drogą dojechałem do Leszczyny. A raczej na tyły wsi, drogi bowiem kończyły się zabudowaniami. Pozamykanymi, rzecz jasna. Pozwolę sobie pominąć okoliczności, w jakich wydostałem się na drogę. W każdym razie, gospodarz niczego nie zauważył, a niewielki pies, na pierwszy rzut oka gotów mnie pożreć, okazał się jedynie mocny w szczekaniu.

Z Leszczyny wybrałem alternatywną drogę na Rosochę - czerwony szlak pieszy. Początkowo to ubity, twardy, miejscami kręty i pochyły dukt do byłego dworu i leśnego miejsca odpoczynku, dalej zaś poezja: piękny długi, wymagający siły i odrobinę techniki (korzenie i odłamki bazaltowe) podjazd. Przyznam, że nie cały podjechałem, w czym przeszkodziła mnie nie tyle kondycja, z którą jest u mnie w miarę ok, ale zalepione polnym błotem opony, które zwyczajnie ślizgały się na liściach przy próbie ostrego podjazdu.

Od Stanisławowa pojechałem do wsi Pomocne, z której obok Czartowskiej skały wyleciałem na krzyżówkę z drogą wojewódzką. Pojechałem prosto skrajem lasu, terenowym czerwonym szlakiem rowerowym, który okazał się przyjemniejszy niż wskazywałaby na to mapa. Zjazd z Myślinowa znów minął szybko, mimo to pod Myśliborzem zatrzymałem się na chwilę. Wpadł mnie w oko ciekawy, moim zdaniem, kadr wjazdu do miejscowości z górą Skałki (316 m n.p.m.) w tle:



Do Myśliborza zawitałem by rozprawić się z frapującym mnie tematem odnalezienia jedynego w byłym województwie legnickim, wytyczonego już w 1994 roku szlaku rowerowego MTB. Trasę wzmiankują wszystkie przewodniki po tych rejonach, często podkreślając jej trudny profil. Ostatnio wydawało mnie się, że odnalazłem pętlę. Niedawne sprawdzenie w legnickiej Ekobibliotece mapki PK Chełmy z 1995 r., na której szlak jeszcze był, wyprowadziło mnie z błędu - w terenie odnalazłem tylko jej część.

Wiedząc już, gdzie się kierować, odbiłem za myśliborskim schroniskiem w mało zauważalny zjazd na dróżkę, teoretycznie prowadzącą do wsi Kobylica. Wzdłuż dróżki stoi kilka dość nowych (na pewno nie starszych niż 10-letnie) domków, za którymi dróżka zmienia się w gęsty trawnik. Wobec tego postanowiłem sprawdzić drugi, nieobjechany ostatnio odcinek. Przy wjeździe na Słoneczną Polanę spotkała mnie niespodzianka:


Jesień odkryła schowany wcześniej w zieleni zachowany znak początku szlaku, z naniesionym kilometrem "0". Muszę przyznać, że oznakowanie choć nieprzepisowe, musiało być solidne.

Po zapamiętanej z bibliotecznej mapy trasie szlaku, pojechałem nią. Po czterech kilometrach jazdy praktycznie po prostej, w pobliżu zejścia ze szlaku do wąwozu, odbiłem na skrzyżowanie leśnej ścieżki z drogą z Myślinowa, którędy to biegł wcześniej szlak rowerowy. Skręciłem w lewo, w kierunku drogi Myślinów - Nowa Wieś Wielka. Odcinek okazał się nieprzejezdny: ktoś naprawdę solidnie zniszczył drogę ciężkimi maszynami rolniczymi. Zawróciłem, mijając celowo skrzyżowanie i dojeżdżając pod sam Myślinów. I tu przykra niespodzianka. Znów powtórzyła się sytuacja z Leszczyny, tu o tyle kuriozalna, że jechałem porządną, niegdyś (według map do dziś) "dostępną" z szosy myślinowskiej kamienną drogą! Mianowicie, droga wpadła w zamkniętą prywatną posesję. Zamkniętą znów w taki sposób jak w Leszczynie: bez żadnego płotu dokoła gospodarstwa, który można by obejść, a z jedną "ścianą" płotu z zamkniętą bramą: przy szosie głównej.

Nie pozostało mnie nic innego, jak wracać pod górę na drogę, którą przyjechałem. W wąwóz, nauczony zeszłoweekendowym doświadczeniem i ilością aut postawionych na parkingu na polanie, wolałem rowerem się nie zapuszczać. Spróbuję jeszcze objechać szlak MTB, gdy grząska ziemia najprawdopodobniej wyschnie. Póki co, cieszę się z wytyczenia 30 października innej, chyba nawet nieco lepszej pętli przez Jakuszową i wąwóz.

Do Legnicy dojechałem asfaltami, pierwszy raz jadąc nową drogą lokalną z Męcinki do Chroślic. Na zjeździe z Chroślic do Słupa udało mnie się rozpędzić rower do 60,2 km/h, co - jak dla mnie - jest osiągiem naprawdę budującym.

Legnica

Piątek, 4 listopada 2011 · Komentarze(0)
dom-praca-dom

yeah, piękna pogoda i wolny weekend!

Legnica - na raty

Czwartek, 3 listopada 2011 · Komentarze(0)
Załatwianie spraw.

Część pierwsza: z domu do pracy, z pracy do banku, z banku do domu.

Część druga: z domu do biura w centurm i z powrotem. Po drodze, od Piłsudskiego do Witelona ścigałem się z również jadącym "po cywilu" posiadaczem białego Krossa A2. Tyle już tych Krossów się w Legnicy namnożyło, że nawet nie próbuję zgadywać, z kim ;)

Legnica

Środa, 2 listopada 2011 · Komentarze(0)
Do pracy i z powrotem.

Górzec

Wtorek, 1 listopada 2011 · Komentarze(0)
Kategoria wycieczka
Po raz pierwszy wybrałem się nie tylko na skrzyżowanie dróg pod szczytem góry Górzec koło Męcinki, ale i na sam szczyt. Od Legnicy do niemal samej Męcinki jechałem terenem - płaskimi, ale dość wygodnymi drogami polnymi. Zainteresowanym polecam mapkę z bikemap, powiększenie i przełączenie na widok satelitarny. Jedyne dwie przerwy na dłuższy przejazd asfaltem to krótki odcinek krajowej trójki z Mąkolic do Małuszowa i... zapora na Słupie.



W drodze powrotnej, zamiast zjeżdżać zielonym szlakiem do końca (na którym, żałuję, znów nie udało mnie się podjechać pierwszych kilkudziesięciu metrów), odbiłem za kapliczką V stacji kalwarii w lewo, docierając całkiem niezłą leśną drogą do skrzyżowania z niebieskim szlakiem, a niebieskim szlakiem, nie całkiem przyjemnym, do ostatniego skrzyżowania na czerwonym szlaku przed Bogaczowem. Profil nowo poznanej "nieoszlakowanej" dróżki jest zdecydowanie bardziej przystępny, choć niewiele mniej wymagający od początkowej części zielonego.