FujiFilm BikeMaraton #08 - Świeradów-Zdrój

Sobota, 1 sierpnia 2009 · Komentarze(1)
Ostatnio w tym miejscu byłem ponad 9 lat temu, spędzając w maju 2000 r. 3 tygodnie w dziecięcym sanatorium w Czerniawie-Zdroju. Wspomnienia wycieczek na Stóg Izerski, przymusowych ;-) wędrówek lasem na granicę i pieszych spacerów do centrum pobliskiego uzdrowiska wróciły - za sprawą dzisiejszego

FujiFilm BikeMaraton #08 ŚWIERADÓW-ZDRÓJ

Tym razem obyło się bez pobudek o świcie. Zawody nie odbywały się tak daleko od Legnicy, zaś dzięki uprzejmości Bartka, który zapewnił transport, nie musiałem liczyć na usługi PKP, z których niezawodnością, szczególnie podróżując z przesiadką, bywa niekiedy dość nieprzewidywalnie.

Znów jednozdaniowy opis trasy na stronie organizatora okazał się wyczerpujący. Tak, jak napisano, w zdecydowanej większości biegła ona po szerokich drogach szutrowych, a miejscami po asfaltach. Przypominają one te z podjazdu na Dwa Mosty, szczególnie dojazd na najwyższy punkt trasy (1066 m n.p.m.), Przełęcz Łącznik na 10. kilometrze. Jej okolice należą do dość widokowych - zwłaszcza nieopodal kolejki gondolowej i przecinającej szlak nartostrady. Jest też co podziwiać 5 km dalej na Kobylej Łące. Szeroki górski potok i malownicza polana - prawdziwa idylla. "Samolot" przed Jakuszycami, tuż za 35. kilometrem, choć z daleka robiący wrażenie, okazuje się być dość przereklamowanym przez zawodników, jeśli chodzi o jego rzekomą trudność. Tak, jak i asfaltowa część końcówki - wystarczyło zapamiętać ten zdublowany przecież odcinek tuż po starcie. Całość technicznie była w większości łatwa do przejechania, a więc i szybka. Szkoda, że nie wykorzystałem tej zalety, głównie przez to, że mój rower dosłownie coraz głośniej domaga się przeglądu i - jak "wyszło w praniu" - o wrzuceniu z przodu "blatu" mogłem dziś zapomnieć. Chyba, że nie widziałbym niczego przeciwko zbieraniu za jakiś czas po trasie kawałków łańcucha. Napisałem wcześniej "w większości", bo jednak pojawiła się niespodzianka. Końcowy zjazd leśnym trawersem na kilkaset metrów pewnie był wodą na młyn wymiataczy z XC, mnie i pewnie jeszcze "kilku" innym osobom pogorszyło wynik o kilka minut.

Generalnie, mimo stanu roweru (mea culpa, powinienem go przygotować do zawodów) i tego, że bardziej przejechałem ten maraton, zamiast się na nim ścigać, jestem zadowolony. Widoki zrekompensowały wielokrotne objechanie. Powiem więcej, pod względem malowniczości trasy Świeradów zdobył dziś u mnie pierwszą pozycję. Biorę też sobie poprawkę na wypadek sprzed trzech tygodni, z którego choć wylizałem się szybko, skutki odczuwam jeszcze do dziś. To, że przyjechałem tak, jak zazwyczaj przyjeżdżam, świadczy chyba, że siedmiodniowa przerwa nie wyrządziła trwalszych spustoszeń w wytrenowaniu. No i nie narzekam na lokatę w pierwszej setce :-)

A na poprawę wyniku w tych stronach nie będę czekać aż tak znowu długo. Pod koniec sierpnia na BM Jakuszyce pod względem trasy zanosi się na powtórkę z rozrywki.

Dzięki Ludziom Dobrej Woli obrodziło na tym maratonie w zdjęcia:

Jedziem! ;-)




(c) A. i Ł. Kałużny

(c) Joanna Tobes:





MEGA [~54 km]
02:54:02
open 279/496
M2 92/122



Komentarze (1)

Świeradów to moim zdaniem najfajniejsza trasa. Bardzo mile ją wspominam :) No i ten końcowy slalom między drzewami :D Pamiętam że sprawiał niemałe trudności, zwłaszcza że wtedy lał deszcz :)
ps. niezłe przewyższenie, w zasadzie lepsze niż to moje bo na o wiele mniejszym dystansie :)

Bartex88 10:32 niedziela, 2 sierpnia 2009
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!