PK Chełmy

Niedziela, 16 października 2011 · Komentarze(4)
Kategoria wycieczka
Korzystając z tego, że pomaga mi obecnie kuzyn, na niedzielę w domu nie zostało nic do zrobienia, a do godz. 13:00 w szpitalu nie ma odwiedzin, w godzinach rannych mogłem wybrać się na przejażdżkę.

Pogoda dopisała - słońce, brak wiatru i od rana zero stopni. Nie dopisała frekwencja bywalców legnickiej części forumrowerowe.org. Nie dziwię - zaproszenie na wypad w niedzielę o 8:00 nie ma prawa cieszyć się powodzeniem, szczególnie ogłoszone w sobotę po siódmej wieczór.

Z łączeniem twierdzenia o dobrej pogodzie i zerze na termometrach wcale nie kpię. Lubię lekkie przymrozki, to dzięki nim najłatwiej poznawać nowe szlaki w terenie (szczególnie te nienaniesione na mapy), bez ryzyka łatwego utopienia roweru po piasty gdzieś 40 km od Legnicy, gdzie płytka kałuża niespodziewanie stała się nieco głębsza. Fajnie w takiej temperaturze zachowuje się również wilgotny piach - jazda po czymś takim może być prawdziwą frajdą. Z kolei wszelkie polne syfy typu ostre kamyczki czy resztki butelek po krotoszyckim samogonie zdają się być wówczas jakoś mniej agresywne.

Z przymrozków nie korzystałem w ubiegłym roku, kiedy nie przygotowałem się do zimy i rower spędził ją w domu. Jeśli nic nie przeszkodzi, tej jesieni i zimy będzie inaczej. W końcu nie ma złej pogody na rower, jest tylko złe ubranie. I zła kondycja, bo zima bez przygotowania dla kogoś, w kim choć trochę drzemie duch rywalizacji, może oznaczać co najmniej zepsuty humor w przyszłym sezonie startowym.

Darując sobie dywagacje: odnośnie trasy, postanowiłem wybrać się na tzw. kapliczki, czyli zielony szlak w Męcince.

Nie ukrywam, że apetytu na nieodkryte rejony masywu Górzca już dawno narobiły mnie wpisy Marka, Sylwestra, Łukasza i Jarka. Dziś apetyt udało się zaspokoić, i to do syta. Jestem bardzo zadowolony, że udało mnie się wytyczyć trasę z Legnicy do samego wjazdu do Męcinki, która zaledwie w trzech miejscach składa się z krótkich odcinków utwardzonych asfaltem lub kostką (za Smokowicami, w Winnicy i nad Zbiornikiem Słup). Pozytywnie zaskoczył mnie alternatywny do asfaltu odcinek z Bielowic do m. Słup, choć zastanawiam się, jak wiosną i latem wygląda sprawa jego przejezdności.

Co do celu wycieczki, zielony szlak pozytywnie zaskoczył mnie trudnym profilem i najeżeniem bazaltowymi skałkami. Przez zbyt późny skręt przy pierwszej kapliczce i wypięcie z SPD już na stoku, w dużej mierze bazaltową ścieżkę wzdłuż kalwarii musiałem pokonać pieszo. Mniej-więcej od połowy, do samej Polany pod Górzcem, na której zielony szlak się kończy, udało się już jechać. Nieco gorzej było na początku (za polaną) i końcu (przed Stanisławowem) czerwonego szlaku, gdzie najpierw ścięte drzewa, a później rozwalone gałęzie zmuszały mnie do zejścia z roweru. Poza tym, pozornie płaskim odcinkiem szlaku udało mnie się jechać z Bogaczowa w kierunku Stanisławowa ok. 10, w porywach 15 kilometrów na godzinę. Nie wiem, czy to zasługa pozornie nieodczuwalnego dla mnie nachylenia, czy zachowania moich obecnych opon (Geax Saugaro 2.0) na mokrych liściach i podmarzniętej ziemii.

Na końcu czerwonego, przed samym Stanisławowem, albo Nadleśnictwo, albo PTTK Jawor, coś zamieszało z oznakowaniem. Przez to, zamiast tradycyjnie w strumieniu (choć rowerem czerwony objeżdżałem tylko raz) wylądowałem na skarpie przed chałupą sołtysa. Ile musiałem się namęczyć i poprzedzierać przez krzaki, nagimnastykować, żeby w końcu zejść ze skarpy. Na prywatną posesję, z której czym prędzej dzięki otwartej bramie udało się czmychnąć.

Zniechęcony straconym czasem na poszukiwanie zejścia, a raczej przetarcie się doń przez krzaki, i niewielką ilością czasu, jaki pozostał mnie do dyspozycji, odpuściłem powrót do Legnicy obmyśloną trasą terenową. Do miasta wróciłem głównie asfaltami.


Różnica w kilometrach wynika z niedokładnego odwzorowania na mapie odcinka Męcinka - Bogaczów, którym jechałem pierwszy raz.

Jeżeli ktoś ma ochotę na podobną wycieczkę w większym gronie, zapraszam w przyszłą niedzielę między 8 a 8:15 do lasku (skrzyżowanie Złotoryjska/Grabskiego). Myślę, że przeszkodą w pojawieniu się może być dla mnie tylko śnieżyca.

Legnica

Sobota, 15 października 2011 · Komentarze(0)
Króciutko na odprężenie. Naprawdę tego potrzebowałem po ostatnich wydarzeniach u mnie w domu (tato w szpitalu, udar, na szczęście nieduży).

Dojazd

Poniedziałek, 10 października 2011 · Komentarze(0)
Dom - praca - dom, bez większych udziwnień. Zacząłem wracać przez Świerkową. Mniej dziur, mniej kałuż.

Dojazd

Niedziela, 9 października 2011 · Komentarze(0)
Kategoria dojazd
dom - praca - dom, a po drodze do lokalu wyborczego

dojazd

Sobota, 8 października 2011 · Komentarze(0)
Kategoria dojazd
Rano z domu do pracy i po południu z pracy do domu.

Lasek Złotoryjski

Sobota, 8 października 2011 · Komentarze(0)
Po pracy i porobotnim odpoczynku, dosłownie tuż przed zmrokiem wyskoczyłem przez park do coraz bardziej jesiennego Lasku Złotoryjskiego. Tam, pod koniec jednego z szybkich, mało skomplikowanych technicznie kółeczek, mimo późnej pory spotkałem minąłem nieopodal polany dwójkę cyklistów - pozdrawiam również z tego miejsca. Cieszę się niezmiernie, że lasek służy nie tylko do udeptywania przez spacerowiczów z psami czy jakichś tam nordyckich chodziarzy z kijami (-;

Wróciłem uliczkami Tarninowa i parkiem, gdzie wpadłem na szalony pomysł szybkiego przejechania - niczym wyścig XC - trasy wyznaczonej przez wymalowane strzałki Biegu Lwa Legnickiego. Nie zauważyłem jednej z nich i tak striełki wyprowadziły mnie na manowce, ściślej na ul. Jordana.

Zgodnie z prognozami pogoda się załamała. Jest już chłodno, a w powietrzu zdają się krążyć wirusy i inne świństwa (też znacie to niepowtarzalne, jesienne uczucie kręcenia w nosie?). Jest jednak nadzieja: dwa kolejne weekendy mają być jednak słoneczne i nawet ciepłe.

Lasek Złotoryjski & miasto

Czwartek, 6 października 2011 · Komentarze(0)
Z okazji podobno ostatniego tak ciepłego dnia w tym roku, pojechałem wyszaleć się w Lasku Złotoryjskim. Z pogody korzystałem nie ja jeden. I w lasku, gdzie zaliczyłem trzy skrócone pętelki po trasie dawnego wyścigu, i podczas późniejszej długiej przejażdżki po mieście (choć właściwie, to tylko pojechałem na "ptasie ulice" i przez Piekary wróciłem do domu) mijałem naprawdę wieeeelu różnej maści rowerzystów. Budujący widok.

Legnica

Środa, 5 października 2011 · Komentarze(0)
Kategoria dojazd
dojazd do pracy i powrót

Rower + pociąg

Wtorek, 4 października 2011 · Komentarze(0)
Kategoria dojazd
Po wtorkowych wykładach pojechałem do rodziny zabrać po weekendzie rower do siebie. Powrót z Detroit do stacji Nowy Dwór spokojny - do czasu. Zjeżdżając z wiaduktu na Chociebuskiej we Wro w dół, ujrzałem zamykające się szlabany. Nie zamierzałem czekać na kolejny pociąg (16:32 z głównego), który z reguły jeździ bardziej zapchany, więc przecisnąłem się pod szlabanem wraz z rowerem i tobołkiem. Dwukrotnie. Fajnie, że towarowy w kierunku głównego jechał jakąś minutę później.

Przejazd pociągiem też obył się nie bez przygód. Nie zmieściłem się do przedziału dla podróżnych z większym bagażem życiowym, więc postałem sobie, jak rzecze regulamin, w ostatnim przedsionku. A tam od odcinka między Leśnicą a Mrozowem 10 w skali Beauforta. Pneumatyka w tylnych drzwiach zdezelowanego ezeta z kultowymi siedzeniami z plastiku (legenda głosi, że wymyślono je w ramach wniosku racjonalizatorskiego - nie chodziło rzekomo o wandalizm, tylko... mycie przy użyciu tzw.węża) posyczała sobie chwilę i puściła, po czym nic ani nikt już nie był w stanie zamknąć tego cholerstwa.

Do niedawna pozostawała nadzieja, że połowa tego kolejowego złomu, żargonowo zwanego kiblami, zniknie od grudnia z linii "legnickiej" - połowę pracy przewozowej przejmują tu wraz z nowym rozkładem Koleje Dolnośląskie. Nadzieja znów okazała się matką głupich. Obrazowo mówiąc, jak to się obecnie w kraju czyni, marszałek Dolnego Śląska odkupił od Przewozów Regionalnych parę jednostek, odesłał je na rewizję (przegląd; na który PR w większych ilościach już nie stać), przemalował w barwy samorządu i udostępnił do grudnia 2011... Przewozom Regionalnym. Od grudnia zaś zmieni się tyle, że niektórych w pociągach do Legnicy, Jelcza i Wołowa zagoszczą ekipy w czerwonych koszulach. Pasażerowie zaś będą mogli nucić wsiąść do pociągu bylejakiego, biało-żółtego: marszałkowskiego...